Nie ma jak u komornika
Łańcucki komornik wyegzekwował od mieszkańca
Czarnej Łańcuckiej więcej niż powinien. Sąd nakazał mu zwrot
pieniędzy - piszą "Super Nowości". Komornik decyzję sądu ignoruje
i jedynym sposobem na odzyskanie prawie 2 tysięcy złotych wydaje
się skierowanie sprawy do... innego komornika.
26.08.2005 | aktual.: 26.08.2005 07:07
W 2004 roku 24-letni Artur Lęcznar otrzymał mandat za prowadzenie auta bez prawa jazdy. Z braku pieniędzy kary nie zapłacił. Zgodnie z prawem, sprawę przejął komornik, który powinien zawiadomić go, że na poczet niezapłaconych 690 złotych, tytułem zastawu, mężczyzna powinien odstawić auto na strzeżony parking - wyjaśnia dziennik.
Takiego listu nie dostałem - mówi Artur Lęcznar. Natomiast zjawił się u mnie pan komornik, który w asyście policji, chociaż nie stawiałem oporu, zabrał mi samochód. Rachunek, jaki przedstawił mi później, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania - 2680 złotych. Zapłaciłem, ale złożyłem pozew do sądu o anulowanie tej tak wysokiej kary - mówi gazecie Lęcznar.
Sąd przychylił się do pozwu Artura Lęcznara, twierdząc, że komornik nadużył swoich praw, i nakazał mu zwrot nadpłaty. Wyrok uprawomocnił się 25 lipca br. Od tamtej pory komornik sądowy z Łańcuta długu nie zwrócił.
Próbowałem polubownie załatwić tę sprawę - mówi Artur Lęcznar. Pan komornik L. powiedział, że pieniędzy mi nie zwróci, ponieważ uważa, że one mu się należą. Każdy inny człowiek na jego miejscu już dawno miałby na karku policję i... komornika - twierdzi na łamach "Super Nowości" Artur Lęcznar. (PAP)