Nie dadzą popalić
(PAP)
Koniec z paleniem w barach i restauracjach Nowego Jorku. Od północy zakaz będzie obowiązywał prawie wszędzie. Za jego złamanie grożą wysokie grzywny.
Od dwustu do czterystu dolarów jeśli właściciel baru złamie zakaz palenie po raz pierwszy, od pięciuset do tysiąca za drugi raz, do dwóch tysięcy dolarów za trzeci raz, a potem nawet zamknięcie baru lub restauracji.
W czerwcu ostre przepisy antynikotynowe wejdą w życie na terenie całego stanu Nowy Jork.
Burmistrz Nowego Jorku tłumaczy zakaz palenia troską władz o zdrowie mieszkańców.
Właściciele barów i restauracji boją się jak ognia bankructwa. I słusznie. Po zamachach z 11 września 2001 roku interesy idą i tak i tak źle, a zakaz palenia może tylko pogorszyć sytuację.
Właściciele obawiają się też, że ci co chcą zapalić będą wystawać przed ich lokalami, a to może przeszkadzać sąsiadom.
Nowojorskie stowarzyszenie obrony palaczy nawołuje do bojkotu barów i restauracji. Rozlepia nawet protestacyjne plakaty.