Jest ok. 50 gmin, które są prawdziwymi "wyjadaczami". "Kilkadziesiąt innych składa takie dokumentacje, aby się nie czepiali, że nic nie robią. Nadal jest wiele gmin, które do środków z zewnątrz podchodzi jak do przysłowiowego jeża" - stwierdza Andrzej Potoczek, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Regionalnej Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.
W woj. kujawsko-pomorskim złożono ponad 180 projektów. Po kilka przygotowały m.in. gminy Solec Kujawski, Sępólno Krajeńskie, Płużnica, Aleksandrów Kujawski, Choceń, Inowrocław, Chełmno i Toruń. Gąsawa za unijne pieniądze chce rozbudować sieć gazowniczą i kanalizację. Do 2007 r. zamierza wydać 1,5 mln zł na budowe dróg.
Są jednak i takie samorządy, które nie złożyły żadnego. "Może zrobimy to w przyszłym roku?" - zastanawia się Waldemar Wujkiewicz, wójt Topólki. Gmina zbudowałaby chętnie oczyszczalnię ścieków, ale inwestycja kosztować będzie 2 mln zł, więc konieczne jest zaciągnięcie kredytu.
Samorządy ociągają się ze składaniem projektów, bo brakuje im pieniędzy. "Własne środki nie wystarczą na kilkumilionową inwestycję, dlatego, aby skorzystać z funduszy, będziemy musieli się zadłużyć" - przyznaje Krzysztof Szala, wójt Dobrcza.
Franciszek Koszowski, wójt Pruszcza mówi: "Gmina jest zadłużona, ale bez kredytów nie moglibyśmy niczego zrobić. Musimy wybrać, czy narazić się mieszkańcom i nie inwestować, czy ubiegać się o dotacje".
O unijne dotacje mogą ubiegać się także rolnicy. Do wzięcia jest 350 mln zł. Nie wiadomo, czy będą chętni. "Nikt nikogo nie zmusi do wydawania pieniędzy" - twierdzą w resorcie rolnictwa. Jak zauważają w ośrodkach doradztwa rolniczego, rolników interesują przede wszystkim renty strukturalne, a nie inwestycje w gospodarstwach, które zrefunduje UE. (jask)
Więcej: Gazeta Pomorska - Nie chcą pieniędzy?Gazeta Pomorska - Nie chcą pieniędzy?