Nic - po - nie?!
Siedzimy sobie przed monitorkiem i pykamy klawiaturką. Czasem coś wybuchnie, czasem kogoś wywalą z policji, kiedyś indziej z ministerstwa zdrowia, rzadziej z prokuratury.... Niekiedy trafi się referendum, częściej wybory - te same facjaty, ten sam schemat, jakiś "replay" strzela gole... Odbiło nam, czy co?!
Czy my mamy szanse, o których słychać z „każdej strony”? Kto ma te szanse: Józef Tkaczuk? Chyba już nie... Andrzej L.? Jan M. R.? Leszek K.? Aleksander K.? Ludzie, jak ludzie, nic w nich niestety (!!!) ciekawego nie widzę. Przecież oni to nie ja, ja tam robię swoje i niech już tak zostanie. Byleby każdy prawidłowo własne obowiązki wypełniał i miał pomysł na życie....
Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy my jeszcze jesteśmy jednym narodem, czy też każdy sobie własne winko z kija ciągnie? Mamy 14 lat w plecy i co? Wszyscy tylko w narzekaniu się wyćwiczyli. Jadę tramwajem czy autobusem, otwieram lodówkę i słyszę: korupcja, bieda, Balcerowicz, dresy, afery, paaani co za kraj! Krwiożerczy kapitaliści z komuchami i czarną mafią r...obią nas jak chcą!!! „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?!”
Moim zdaniem, niewiele brakuje nam do szczęścia. Jeszcze tylko jeden wiraż skupienia i wysiłku całego społeczeństwa, a potem już tylko z górki na ogórki. Obawiam się jednak o ten ostatni zakręt. Jeśli się poddamy, wylądujemy w drugiej (trzeciej?) lidze i wszystko szlag trafi. Drobny szczególik: czeka nas najcięższe 5 lat od początku transformacji...
Hej, wy, tam po drugiej stronie, do was te androny kieruję! Siedzicie, czytacie, oczy psujecie i co? Macie coś z tego? Jeszcze za internet płacicie! Po co wam to? Bo ja mam satysfakcję - walczę słowem za „dobrą sprawę”. Mam też nadzieję, że to nieprawda, o czym mówią do nas nasi właśni socjolodzy: tylko zwady nam w głowach, ruja... i martyrologia. O rzesz wy! W Polaków nie wierzycie?! Ja mam gdzieś takie badania i opinie! Skrytożerczemu defetyzmowi mówię: NIE!!!