Reporterzy "Głosu" przyglądali się w piątek, jak radzą sobie żołnierze, którzy już latem znajdą się w realnych warunkach bojowych. Od rana na poligonie było upalnie, spod kół pojazdów unosiły się tumany pyłu. Żołnierze kompanii inżynieryjnej (w pełnym ekwipunku), którzy ustawili na piaszczystej drodze punkt kontrolny ocierali pot z czoła.
"Muszą uodpornić się na trudy i niewygody" - wyjaśniał płk Mirosław Pstrokoński, dowódca 5. Pułku Inżynieryjnego. Jeden ze sprawdzianów. Do punktu kontrolnego zajeżdża star z żołnierzami przebranymi od stóp do głów w białe szaty.
"Salam Alejkum" - mówi na powitanie plutonowy Seweryn Budy. Zaraz potem już ostrzej, woła po angielsku, by wyłączyć silnik i opuścić samochód. "Irakijczycy", w stronę których skierowane są karabiny zostali przeszukani. Potem sprawdzany jest samochód.
"Zasada jest taka, że żołnierz niczego nie dotyka" - wyjaśnia porucznik Mariusz Maciaszek, który był w Iraku, a teraz nadzoruje ćwiczenia. "To Irakijczyk ma otworzyć wszystkie skrytki, drzwi, bagażnik. Tam może być przecież ukryta bomba, która eksploduje, gdy zbliży się do niej żołnierz".
W innej części poligonu saperzy wysadzili w powietrze 36 min- pułapek. Irackie miny są bardzo niebezpieczne - to "domowej" produkcji ładunki, których konstrukcji nie sposób przewidzieć. "Dzięki doświadczeniom zdobytym przez żołnierzy, którzy byli w Iraku do programu szkoleń zostało i zostanie wprowadzonych wiele zmian" - mówi płk Mirosław Pstrokoński. "Te doświadczenia będą procentować przez wiele lat, nawet wtedy gdy misja w Iraku się skończy".
Oprócz żołnierzy, którzy wyjadą do Iraku na poligonie drawskim ćwiczy 1. Batalion Inżynieryjny 5. pułku, który wprawia się w budowie przepraw promowych i mostów.(PAP)
