NA ŻYWO

Będą kolejne zmasowane ataki. Wskazują na cel Putina [RELACJA NA ŻYWO]

Atak na Kijowską Elektrownię Wodną.
Atak na Kijowską Elektrownię Wodną.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Mateusz CzmielPaweł Buczkowski

05.09.2024 20:33, aktual.: 06.09.2024 21:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wojna w Ukrainie trwa. Piątek to 926. dzień rosyjskiej inwazji. - Rosja przygotowuje się do rozpoczęcia nowych zmasowanych ataków na ukraiński system energetyczny - powiedział premier Denys Szmyhal, powołując się na dane wywiadu wojskowego. Przemawiając w parlamencie, premier Ukrainy powiedział, że kraj może przetrwać zimę bez przerw w dostawie prądu, "jeśli żadne późniejsze ataki nie zmienią sytuacji". - Ale rozumiemy, że wróg nie da nam luksusu życia w pokoju - dodał. Po okresie względnego spokoju latem, który dał Ukrainie szansę na odbudowę części swoich mocy produkcyjnych, Rosja w ostatnich tygodniach rozpoczęła nowe ataki, co zmusiło do wprowadzania przerw w dostawach prądu. W "najgorszym" scenariuszu Ukraińcy mogą doświadczać nawet 20-godzinnych przerw dziennie. Największy w historii atak lotniczy na Ukrainę miał miejsce 26 sierpnia. Rosja wystrzeliła wówczas ponad 230 rakiet i dronów. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Najważniejsze informacje
Relacja na żywo

Ukraina nie atakuje rosyjskiej infrastruktury cywilnej, a do uderzeń w obiekty wojskowe Rosji wykorzystuje drony własnej produkcji, choć żałuję, że nie możemy zaatakować Kremla – oświadczył w piątek prezydent Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu na międzynarodowym forum ekonomicznym we Włoszech.

"Kiedy mówimy o tym, że na przykład Włochy lub ktoś inny boi się, że uderzymy w Kreml, żałuję, że nie możemy tego zrobić. Ponieważ środki dalekiego zasięgu, które wy lub wasi partnerzy posiadacie (i przekazujecie Ukrainie – PAP), sięgają 200 kilometrów" – powiedział Zełenski, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Prezydent zaznaczył, że jego słowa są żartem – dodała agencja, relacjonując jego wystąpienie na forum Ambrosetti w Cernobbio nad jeziorem Como.

Zełenski wyjaśnił, że Rosja używa każdego miesiąca do ataków na wschodnią Ukrainę około 4 tys. bomb. Odpalane są one z samolotów znajdujących się na lotniskach wojskowych. Ocenił, że Rosja nie zatrzyma się i dalej będzie niszczyć ukraińskie wsie i miasta.

"Kiedy mówimy o tysiącu kilometrów, to używamy własnych dronów, własnej produkcji. Ale nie atakujemy cywilów. Oni nie są naszymi wrogami tylko dlatego, że popierają politykę (Władimira) Putina. Ale nigdy, nigdy nie uderzaliśmy w ich infrastrukturę cywilną" - podkreślił prezydent Ukrainy.

Oświadczył, że Ukraina powinna zostać członkiem UE i NATO, gdyż uniemożliwi to powtórkę agresji Rosji.

"Ukraina powinna być częścią Unii Europejskiej, rodziny europejskiej, a także Sojuszu, Sojuszu Bezpieczeństwa, NATO. Co nam to daje? Brak możliwości powtórki agresji ze strony Rosji lub kogokolwiek" – powiedział, odpowiadając na pytanie, jak powinna wyglądać powojenna Ukraina.

Prezydent podkreślił, że gwarancje bezpieczeństwa z Ukrainą powinny różnić się od porozumień mińskich, które "były pułapką", ponieważ Mińsk jest zamrożonym konfliktem, który dał Rosji możliwość przygotowania się do wojny na pełną skalę. "A więc Mińsk nie może być porównywany z prawdziwymi gwarancjami bezpieczeństwa z Ukrainą" – podkreślił.

Zełenski powiedział, że nie wierzy w możliwość porozumienia z Putinem. "Unia Europejska i NATO są ważnymi składnikami bezpieczeństwa dla odbudowy Ukrainy" – oświadczył.

Z ostatniej chwili

Pożar stacji kolejowej w Zielonogradzie pod Moskwą w Rosji.

Setki osób pożegnały w piątek Jewhenię Bazylewicz i jej trzy córki: 21-letnią Jarynę, 18-letnią Darynę i 7-letnią Emilię, które zginęły na skutek rosyjskiego ataku na Lwów. Na pogrzebie był także mąż i ojciec Jarosław, który jako jedyny przeżył masakrę.

Aktualna mapa alarmów:

TG
TG© Licencjodawca

- Rosja przygotowuje się do rozpoczęcia nowych zmasowanych ataków na ukraiński system energetyczny - powiedział premier Denys Szmyhal, powołując się na dane wywiadu wojskowego. Przemawiając w parlamencie, premier Ukrainy powiedział, że kraj może przetrwać zimę bez przerw w dostawie prądu, "jeśli żadne późniejsze ataki nie zmienią sytuacji". - Ale rozumiemy, że wróg nie da nam luksusu życia w pokoju - dodał. Po okresie względnego spokoju latem, który dał Ukrainie szansę na odbudowę części swoich mocy produkcyjnych, Rosja w ostatnich tygodniach rozpoczęła nowe ataki, co zmusiło do wprowadzania przerw w dostawach prądu. W "najgorszym" scenariuszu Ukraińcy mogą doświadczać nawet 20-godzinnych przerw dziennie. Największy w historii atak lotniczy na Ukrainę miał miejsce 26 sierpnia. Rosja wystrzeliła wówczas ponad 230 rakiet i dronów.

Władimir Putin jest trollem i właśnie jako trolling należy traktować wyrażone przez niego poparcie dla Kamali Harris w wyborach w USA - powiedziała PAP prof. Olga Biełogołowa, badaczka dezinformacji z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Dodała, że teraz amerykańskie władze dobrze reagują na rosyjskie operacje wpływu .

Biełogołowa, która w przeszłości zajmowała się zwalczaniem operacji wpływu w Facebooku, skomentowała w ten sposób dla PAP ujawnione przez administrację USA próby rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory i poparcie wyrażone przez Władimira Putina dla kandydatki Demokratów.

- Władimir Putin jest trollem. Myślę, że właśnie trzeba traktować to "poparcie", jeśli można to tak nazwać, z dużym przymrużeniem oka. On nas trolluje i powinniśmy uważać, aby nie traktować tego jako jakiegoś poważnego oświadczenia. Prawdopodobnie uważa, że to zabawne, że ktokolwiek w ogóle dyskutuje o tym, kogo on "popiera" - powiedziała badaczka.

Putin w czwartek stwierdził ironicznie, że "faworytem" Kremla w nadchodzących wyborach był Joe Biden, lecz ponieważ wycofał swoją kandydaturę i zachęcił do poparcia swojej wiceprezydentki, to on "też ją popiera". Wyraził nadzieję, że nie będzie ona nakładała na Rosję tylu sankcji co Donald Trump.

Słowa Putina padły dzień po tym, jak amerykańska prokuratura ujawniła szeroko zakrojone operacje informacyjne Kremla mające m.in. wpłynąć na kampanię wyborczą w USA. W ramach jednej z nich, kierowanej przez szefową telewizji RT Margaritę Simonjan, kremlowski kanał zapłacił w sumie 10 mln dolarów firmie i publicystom z kręgów zwolenników Trumpa za szerzenie treści zgodnych z linią promowaną przez Kreml, w tym krytyki pomocy dla Ukrainy. Jak wynikało z opublikowanych przez prokuraturę wewnętrznych dokumentów autorów innej kampanii, Ghostwriter, stwierdzili oni, że Rosja powinna podjąć "maksymalny wysiłek", by poglądy na wojnę zwolenników Donalda Trumpa przeważyły w debacie publicznej. Do tego celu mieli zostać wykorzystani m.in. influencerzy, fałszywe konta w mediach społecznościowych i portale udające regionalne media w kluczowych wyborczo stanach.

Według Biełogołowej działania te są "starą i sprawdzoną" strategią Kremla, stosowaną już podczas zimnej wojny.

- Organizacje wydmuszki i agenci wpływu byli dwiema głównymi technikami stosowanymi podczas zimnej wojny i to jest kontynuacja tego typu technik. Widzieliśmy również tego typu taktyki stosowane wcześniej w bardziej współczesnych operacjach związanych z wyborami. Weźmy na przykład niektóre z działań, które widzieliśmy w 2018 roku przed wyborami w USA, gdzie aktorzy związani z Internet Research Agency z Petersburga pomogli zapewnić finansowanie i wsparcie dla protestów w USA - tłumaczyła ekspertka.

Podkreśliła jednak, że amerykańskie władze w odróżnieniu od poprzednich lat tym razem wykonały "świetną robotę", ujawniając i naświetlając rosyjskie działania.

- Nie tylko podjęli konkretne działania, ale pokazali dowody w niezwykle szczegółowych dokumentach i aktach oskarżenia. Udało im się strategicznie komunikować te działania bez nieumyślnego wzmacniania kampanii, którą próbują udaremnić, i upolityczniania tematu. To buduje zaufanie i odporność w społeczeństwie - powiedziała badaczka.

"Wojna religijna" pomiędzy Kościołem Prawosławnym Patriarchatu Moskiewskiego a Kościołem Patriarchatu Kijowskiego ma wpływ na stosunek USA do Ukrainy - napisał w piątek "Washington Post", który wyśledził rosyjskie grupy interesu działające na szkodę Ukrainy pod przykrywką walki o wolność wyznania.

Już w 2014 roku pojawiły się obawy dotyczące postępowania duchownych Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM), którzy wsparli hybrydową inwazję służb rosyjskich na Ukrainę - przekazał "Washington Post".

W kwietniu J.D. Vance został nominowany przez Partię Republikańską na kandydata na wiceprezydenta; wkrótce potem senator ten skrytykował na swoim wiecu decyzję rządu Ukrainy, który zapowiedział wprowadzenie zakazu działalności kościoła prawosławnego podległego Moskiewskiemu Patriarsze.

Vance nazwał to "atakiem na tradycyjne wspólnoty chrześcijańskie", co dało początek ofensywie lobbystów zatrudnionych przez prawnika działającego na rzecz patriarchatu moskiewskiego.

Kampania lobbingowa miała na celu udowodnienie, że ukraiński rząd jest "antychrześcijański" - przekazali "WP" pracownicy amerykańskiego Kongresu. Dodali, że te cała ta operacja lobbystów ma osłabić amerykańskie wsparcie wojskowe dla Kijowa.

Gdy ukraińska Rada Najwyższa (parlament) przegłosowała 20 sierpnia prawo zakazujące działalności nowych i istniejących już organizacji religijnych mających powiązania z Rosją, kampania lobbingowa w USA nabrała tempa.

Za lobbingiem na rzecz Rosji ma stać amerykańsko-kanadyjski prokurator Robert Amsterdam, którego kancelaria ma biura w Waszyngtonie i Londynie - napisał dziennik. W jednym z wywiadów prokurator powiedział, że ukraińskie służby torturują duchownych UKP PM, ponieważ mówią oni po rosyjsku. Miał też dodać, że "to pierwsza taka sytuacja od czasów nazistowskich" - napisała gazeta.

Dziennik przeanalizował argumentację Amsterdama, która okazał się wyjątkowo zbliżona do narracji Kremla, a ponadto zbieżna z wytycznymi politycznych strategów Putina, co wynika z dokumentów do których dotarli dziennikarze "WP". Są one częścią akt, do których dotarła jedna z europejskich agencji wywiadowczych.

Według informacji uzyskanych przez "WP" w połowie 2023 roku Amsterdam toczył rozmowy z Rosyjską Unią Przemysłowców i Przedsiębiorców (RSPP) - silnym lobby mającym powiązania z Kremlem - objętym w sierpniu 2023 roku sankcjami USA. Rosjanie zaproponowali Amsterdamowi milion dolarów rocznie za pomoc w szukaniu sposobów na omijanie sankcji nałożonych na Rosję.

Sama kampania kierowana przez Amsterdama jest finansowana przez Wadima Nowinskiego - rosyjskiego oligarchę posługującego się również ukraińskim paszportem, który zbił fortunę na handlu surowcami, m.in. ropą, współpracując z osobami z otoczenia Putina.

Amsterdam odrzucił zarzuty dotyczące współpracy z RSPP i powiedział, że nie doszedł do porozumienia z tą organizacją. Dodał, że jest przeciwny wojnie Putina i nie wspierałby rosyjskiego sektora wojskowego i technologicznego poprzez pomoc w obchodzeniu sankcji.

Ekspertka think tanku Chatham House ds. Rosji i Euroazji Orysia Łucewycz powiedziała, że "wielu ludzi zrozumiało, że UKP PM było piątą kolumną Kremla".

Ukraiński parlament przegłosował pod koniec sierpnia ustawę umożliwiającą zdelegalizowanie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego na terytorium Ukrainy. Przepisy zakazują też działalności organizacji powiązanych z tym Kościołem. Decyzja musi zostać zaakceptowana na drodze sądowej. Ustawa wejdzie w życie 30 dni po jej opublikowaniu. Wspólnoty należące do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego mają dziewięć miesięcy na zerwanie powiązań z tą wspólnotą wyznaniową.

W 2019 roku patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I, zwierzchnik wschodniego chrześcijaństwa, podpisał tomos (akt kanoniczny), nadający Cerkwi Prawosławnej Ukrainy status autokefalii (niezależności wobec innych wspólnot religijnych).

Cerkiew Prawosławna Ukrainy utworzona została w 2018 roku w wyniku połączenia Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego i Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej, z których żadna nie była uznawana za kanoniczną.

27 maja 2022 roku sobór Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego ogłosił "pełną samodzielność i niezależność" od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, a także potępił stanowisko jej zwierzchnika, moskiewskiego patriarchy Cyryla, w kwestii wojny na Ukrainie, którą on otwarcie popiera.

- Komputery, laptopy, węzeł komunikacyjny, wszystko. Wszystko, co zostało zrobione ciężką pracą doszczętnie spłonęło - mówi na opublikowanym przez propagandowe kanały Rosjanin, który pokazał skutki ataku "smoczego drona". Od tygodnia Kijów zrzuca na rosyjskie pozycje termit.

Działania wojska w sprawie potencjalnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej były zgodne z procedurami – podkreślił w piątek wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

26 sierpnia podczas zmasowanego ataku Rosji na Ukrainę, w polską przestrzeń powietrzną miał wlecieć obiekt.

Wojsko przeszukało ok. 250 km kw. w województwie lubelskim, po 10 dniach poszukiwań Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że z "bardzo wysokim prawdopodobieństwem" nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni.

Jak powiedział w piątek wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do sprawy obiektu, "działania te były zgodne z procedurami", a wojsko "postępowało bardzo precyzyjnie", aby zapewnić bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej.

"Gdy doszło do zmasowanego ataku na Ukrainę, podnieśliśmy wszystkie systemy obrony. Dowódca operacyjny uruchomił pary dyżurne i wszystkie systemy obrony powietrznej, przeciwlotniczej, przeciwrakietowej. To jest procedura, którą zawsze precyzyjnie realizujemy" – mówił Kosiniak-Kamysz.

"Zrobiliśmy wszystko, by zweryfikować te sygnały" – dodał, odnosząc się do śladów radarowych wykrytych podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę.

Poinformował, że weryfikacja sygnałów z radaru trwała kilka dni. "Po tym, co wydarzyło się w 2022 roku pod Bydgoszczą, gdy znaleziono rakietę, której nie zidentyfikowano od razu, wprowadziliśmy nowe zalecenia. Teraz nie bagatelizujemy żadnych sygnałów" – zaznaczył Kosiniak-Kamysz.

"Zrobiliśmy pełną weryfikację śladu radarowego, zarówno z powietrza, jak i z ziemi, używając dronów i śmigłowców. Z dużym prawdopodobieństwem, na podstawie tych działań, mogę stwierdzić, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona" – zaznaczył, podkreślając, że ma pełne zaufanie do gen. Macieja Klisza, Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Minister zaznaczył, że w każdej takiej sytuacji Polska działa w ścisłej współpracy z sojusznikami, zapewniając maksymalne bezpieczeństwo. "Naszym obowiązkiem jest być transparentnym i działać zgodnie z najwyższymi standardami. Wszystko, co robimy, ma na celu ochronę naszej przestrzeni powietrznej i bezpieczeństwo naszych obywateli" – podsumował Kosiniak-Kamysz.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej gen. Klisz odniósł się do sprawy obiektu powietrznego, który w zeszłym tygodniu miał naruszyć polską przestrzeń powietrzną. DORSZ przekazało, że w czwartek, po 10 dniach, zakończyła się akcja poszukiwawcza obiektu.

Gen. Klisz poinformował też, że z "bardzo wysokim prawdopodobieństwem" 26 sierpnia nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej RP. Generał zapewnił ponadto, że obecnie prowadzi analizę działania systemów radarowych, w celu ich ewentualnej optymalizacji i uniknięcia niejednoznacznych zobrazowań w przyszłości.

Dodał, że poszukiwaniami z powietrza objęto teren ponad 3200 km kw., a naziemne poszukiwania obiektu realizowano na obszarze ponad 250 km kw. Przeanalizowano także różnego typu obrazy satelitarne na ponad 310 km kw. potencjalnego miejsca upadku obiektu.

Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. W listopadzie 2022 roku we wsi Przewodów, w województwie lubelskim, spadł pocisk, zabijając dwie osoby. W grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 roku. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.

Z ostatniej chwili

Pozwolenie Ukrainie na używanie amerykańskich rakiet do uderzeń głęboko wewnątrz Rosji nie będzie miało decydującego znaczenia dla przebiegu wojny, a Ukraina ma własne zdolności pozwalające na jeszcze dalsze uderzenia - powiedział w piątek szef Pentagonu Lloyd Austin po spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy (UDCG) w niemieckiej bazie Ramstein.

Austin odpowiedział w ten sposób na od dawna ponawiane prośby władz Ukrainy o zezwolenie na użycie rakiet ATACMS i innej broni do uderzeń głęboko wewnątrz Rosji. Pytany podczas konferencji prasowej w Ramstein o to, co powstrzymuje USA przed udzieleniem takiej zgody, Austin odparł, że "nie sądzi, by jakakolwiek pojedyncza zdolność miała decydujący efekt".

"Myślę też, że Ukraina ma dość znaczące własne zdolności, by razić cele leżące daleko poza zasięgiem ATACMS czy nawet Storm Shadow (brytyjsko-francuskich rakiet powietrze-ziemia)" - dodał minister. Zaznaczył przy tym, że Rosjanie i tak przesunęli zdecydowaną większość swoich bombowców używanych do ostrzału Ukrainy poza zasięg ATACMS.

Pytany o to, czy uważa, że któraś ze stron jest w stanie wygrać obecny konflikt w najbliższym czasie, Austin ocenił, że "ostatecznie (...) zostanie on rozstrzygnięty przy stole negocjacyjnym", lecz ciężko przewidzieć, kiedy to może się stać. Dodał, że w międzyczasie zadaniem USA jest maksymalne wzmocnienie pozycji Ukrainy.

Austin przyznał, że podczas spotkania ministrów obrony państw wspierających Ukrainę w Ramstein, w którym wyjątkowo uczestniczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, nie rozmawiał z Zełenskim na temat jego "planu zwycięstwa". Ukraiński prezydent zapowiadał, że przedstawi taki plan prezydentowi Bidenowi i innym liderom podczas nadchodzącej wizyty w Stanach Zjednoczonych przy okazji otwarcia 79. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.

Szef Pentagonu poinformował, że prezydent Biden w piątek zatwierdził nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy wart 250 mln dol. W jego skład wejdą dodatkowe rakiety RIM-7 do systemów obrony powietrznej, amunicja do systemów HIMARS i artylerii 155 i 105 mm, bojowe wozy piechoty Bradley, transportery opancerzone M113 i inne pojazdy oraz pociski przeciwpancerne.

Jak podała w czwartek agencja Reutera, administracja USA pracuje obecnie nad tym, by nie przepadły jej uprawnienia do dalszego przekazywania sprzętu z amerykańskich arsenałów. Z przegłosowanego przez Kongres w kwietniu pakietu zostało jeszcze ok. 6 mld dolarów, ale jeśli uprawnienia nie zostaną przedłużone, wygasną wraz z końcem obecnego roku fiskalnego, czyli już z końcem września. Pentagon naciska, by stosowne przedłużenie zostało dołączone do prowizorium budżetowego, które Kongres musi uchwalić do tego czasu.

Do 61 wzrosła liczba rannych po ataku na Pawłohrad w obwodzie dniepropietrowskim na Ukrainie, gdzie wojska rosyjskie zrzuciły w piątek rano pięć pocisków balistycznych. Jedna osoba nie żyje – poinformowały wojskowe władze obwodowe.

Pawłohrad we wschodniej części Ukrainy jest miejscem, do którego ewakuowani są mieszkańcy Pokrowska w obwodzie donieckim. Miasto to starają się zdobyć okupacyjne wojska Rosji, a w okolicach Pokrowska trwają intensywne walki.

"Już 61 poszkodowanych w Pawłohradzie. Większość w stanie średnim, ale w szpitalach" – powiadomił na Telegramie szef władz obwodu dniepropietrowskiego Serhij Łysak.

Do ataku na Pawłohrad Rosjanie użyli pięciu pocisków balistycznych Iskander-M/KN-23. Wśród rannych było troje dzieci w wieku 4, 9 i 14 lat.

"Wróg zaatakował Pawłohrad. (...) Nie zabrakło zniszczeń. Zagrożenie utrzymuje się, więc zachowujemy ciszę informacyjną. Pozostańcie w schronach do czasu odwołania alarmu" – pisał wcześniej Łysak.

Według jego relacji w mieście wybuchło kilka pożarów. Paliło się mieszkanie w jednym z wysokich budynków. Pracownicy pogotowia ugasili pożar i uratowali pięć osób.

Obsypany nagrodami, w tym Oscarami film "Tajemnica Brokeback Mountain" w reż. Anga Lee z 2005 roku na cenzurowanym w Rosji. Pod koniec 2022 r. wprowadzono w tym kraju ustawę zabraniającą propagandy LGBT. Niespełna rok później film zniknął z oficjalnych źródeł. Niedawno Roskomnadzor zablokował również możliwość ściągnięcia go z serwisów pirackich.

W związku z wejściem w życie ustawy zakazującej w Rosji "propagandy LGBT, pedofilii i transseksualizmu w mediach", powołana w 2008 r. (przez sprawującego wówczas urząd prezydenta Dmitrija Miedwiediewa) Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej (Roskomnadzor) przygotowała listę filmów i seriali, które powinny zostać w Rosji zakazane.

Znalazł się na niej wyreżyserowany przez Anga Lee obraz "Tajemnica Brokeback Mountain". Film opowiada o związku dwóch kowbojów, których miłość zrodziła się w stanie Wyoming w latach 60., a więc w czasach i środowisku wyjątkowo niesprzyjającym takiej relacji. Gdy trafił na ekrany w 2005 r., kontrowersje szybko ustąpiły uznaniu publiczności i krytyków. "Tajemnica Brokeback Mountain" otrzymała trzy Oscary, cztery Złote Globy, nagrody BAFTA i kilkadziesiąt nieco mniej znanych wyróżnień; zarobiła też prawie 180 milionów dolarów.

W grudniu 2022 r. Władimir Putin podpisał ustawę o całkowitym zakazie "propagandy nietradycyjnych związków seksualnych, pedofilii i zmiany płci". Natomiast w listopadzie 2023 r. rosyjski Sąd Najwyższy uznał "międzynarodowy ruch społeczny LGBT" za "organizację ekstremistyczną".

Rok temu, w styczniu Roskomnadzor przekazał administratorom oficjalnych serwisów umożliwiających streaming filmów lub ich ściągnięcie listę tytułów uznanych za "propagandę LGBT" i nakazał ich usunięcie. Wśród nich znalazł się właśnie obraz "Tajemnica Brokeback Mountain", a także filmy "Zadzwoń do mnie po imieniu" i "Trzy metry nad niebem".

Niedawno publiczny organ regulacyjny namierzył trzy platformy pirackie, na których film jeszcze był dostępny i zablokował możliwość jego ściągnięcia.

Z ostatniej chwili

Sekretarz obrony USA Lloyd Austin ogłosił, że prezydent Joe Biden podpisał pakiet pomocowy dla Ukrainy o wartości 250 milionów dolarów.

Zełenski spotkał się z Scholzem w Niemczech.

Omówili realizację Formuły Pokojowej i przygotowania do drugiego Szczytu Pokojowego.

Ważne

"Wczoraj naczelny dowódca Syrski ogłosił, że na kierunku Pokrowskim jest stabilizacja, ale jeśli to stabilizacja, to jestem baletnicą. Rosjanie nadal posuwają się do przodu" - poinformował dowódca kompanii 47. oddzielnej brygady zmechanizowanej Nikołaj Melnik. Według Ołeksandra Syrskiego, Rosjanie od sześciu dni "nie posunęli się nawet o metr".

Wielka Brytania przekaże Ukrainie 650 lekkich pocisków LMM (Martlet) o wartości 162 mln funtów - ogłosił w piątek minister obrony John Healey podczas spotkania Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w amerykańskiej bazie Ramstein w Niemczech.

Healey, który jest ministrem obrony od 5 lipca, po raz pierwszy brał udział w spotkaniu grupy. "To nowe zobowiązanie zapewni ważne wzmocnienie obrony powietrznej Ukrainy i pokazuje zaangażowanie naszego nowego rządu w zwiększenie wsparcia dla Ukrainy. W ostatnich dniach widzieliśmy tragiczne koszty prowadzonych na oślep ataków Rosji na Połtawę i Lwów. Te nowe pociski wyprodukowane w Wielkiej Brytanii będą wspierać Ukrainę w obronie jej ludności, infrastruktury i terytorium przed brutalnymi atakami Putina" - oświadczył przed spotkaniem.

Po objęciu władzy w lipcu rząd Partii Pracy potwierdził złożone przez poprzedni gabinet zobowiązanie do przekazania w tym roku Ukrainie pomocy o wartości 3 miliardów funtów. Pociski LMM są drugą dostawą uzbrojenia, którą ogłosił rząd laburzystów; kilka dni po objęciu urzędu Healey złożył wizytę w Odessie, gdzie poinformował o przekazaniu m.in. dodatkowych 10 samobieżnych armatohaubic AS-10 oraz 90 pocisków Brimstone.

Produkowane przez brytyjską firmę Thales pociski LMM mogą być wystrzeliwane zarówno z lądu, jak i z powietrza. Ważą 13 kg, mogą poruszać się z prędkością do 510 m/sek., mają zasięg przekraczający 6 km.

Miasto Wowczańsk, a właściwie to, co z niego zostało.

Setki osób pożegnały w piątek Jewhenię Bazylewicz i jej trzy córki: 21-letnią Jarynę, 18-letnią Darynę i 7-letnią Emilię, które zginęły na skutek rosyjskiego ataku na Lwów. Na pogrzebie był także mąż i ojciec Jarosław, który jako jedyny przeżył masakrę.

Kreml oskarżył w piątek Stany Zjednoczone o wywieranie niedopuszczalnej presji na rosyjskie media, po tym jak Departament Sprawiedliwości USA oskarżył rosyjskiego korespondenta telewizyjnego i jego żonę o płacenie amerykańskim firmom za rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy.

W środę władze USA oskarżyły Moskwę o próby ingerencji w tegoroczne wybory w USA. Resort sprawiedliwości zajął 32 domeny internetowe używane do rozsiewania dezinformacji, postawiono zarzuty dwojgu pracownikom kanału RT (wcześniej - Russia Today), a na dziesięć osób i dwie organizacje zostały nałożone sankcje.

Prokurator generalny Merrick Garland poinformował, że pracownicy rosyjskiej telewizji płacili amerykańskim influencerom i komentatorom za rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy. Prokuratura postawiła w tej sprawie zarzuty Konstantinowi Kałasznikowowi i Jelenie Afanasjewej, którzy używając fałszywych nazwisk zapłacili 10 mln USD amerykańskiej firmie. Celem kampanii było pogłębianie podziałów społecznych i polaryzowanie opinii publicznej w Stanach Zjednoczonych, do czego wykorzystywano różnorodne tematy, niekoniecznie związane z Rosją. W rezultacie USA nałożyły sankcje na dziesięciu pracowników RT i dwie organizacje.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że USA starają się uniemożliwić ludziom dotarcie do poglądów Moskwy na sprawy światowe. "Waszyngton nadal próbuje wywierać presję na Rosję, na obywateli Rosji, a nawet na rosyjskie media, które zajmują się informowaniem zarówno obywateli w naszym kraju, jak i światowej opinii publicznej o tym, co się dzieje, z naszej perspektywy" — powiedział. "To nic innego jak jawna presja. Zdecydowanie potępiamy to stanowisko jako niedopuszczalne".

Rosja zapowiedziała, że w odpowiedzi na działania Waszyngtonu przeciwko RT podejmie środki odwetowe wobec amerykańskich mediów, poinformowała agencja Reutera. Na pytanie, jakie to będą środki, Pieskow powiedział, że Moskwa dokładnie oceniła politykę redakcyjną różnych zagranicznych mediów i weźmie to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, co, jak zasugerował, będzie kwestią indywidualną.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także