Nasze punkty karne
Z raportu UE wynika nie tylko to, że rząd
nie potrafi do końca odrobić pracy domowej - na czym ucierpią
choćby rolnicy, bo może zabraknąć dopłat, czy kierowcy, bo gdzie
te autostrady? Bruksela tym razem wyszła daleko poza techniczne
problemy - stwierdza komentator "GW" Łukasz Lipiński.
05.11.2003 | aktual.: 05.11.2003 11:54
Ostro pisze o sprawach zupełnie dla Polski zasadniczych: niebezpiecznie rośnie deficyt budżetowy, prywatyzacja stoi, reforma górnictwa jest zablokowana, administracja niewydolna, sądownictwo zatkane, korupcja paraliżuje nasze życie publiczne...
Ze źródeł "GW" wynika, że unijny raport był w polskich urzędach już w poniedziałek wieczorem. We wtorek do "Gazety" wydzwaniał jakiś człowiek, próbując wyłudzić pieniądze za jego kopię. I jak tu nie przyznać Brukseli racji?
Sami widzimy nasze problemy, jeśli umiemy patrzeć. Ten raport to nie kara za naszą proamerykańska politykę i obronę traktatu z Nicei. Nie jesteśmy już tygrysem Europy. Przylepia się do nas łatka marudera. I co z tego, że nie czekają nas żadne bezpośrednie kary z Brukseli? Jeśli nie zabierzemy się do reform, ukarzemy się sami - konkluduje komentator "GW".