Nasi drodzy posłowie
Ile można wydać rocznie na podróże? To zależy od tego, jakim dysponujemy budżetem. Te służbowe wojaże, wrocławskiej poseł SLD Teresy Jasztal, kosztowały podatnika w minionym roku ponad 34 tysiące
złotych. Za takie pieniądze można wykupić w biurze podróży
ośmiomiesięczną wycieczkę na Teneryfię - informuje "Słowo Polskie
Gazeta Wrocławska".
"Przecież moja praca polega właśnie na takim jeżdżeniu i kontaktach z ludźmi. Często jest tyle pracy, że muszę wysyłać asystenta i to rodzi koszty" - tłumaczy Teresa Jasztal. Ale nie tylko posłanka SLD szczodrze wydaje publiczne pieniądze.
Rozmowy telefoniczne wicemarszałka Sejmu Kazimierza Ujazdowskiego z PiS, który ma tylko jedno biuro poselskie kosztowały nas ponad 25 tysięcy złotych. Takimi pieniędzmi można opłacić pięć miesięcy trwającej non stop rozmowy z telefonu stacjonarnego na stacjonarny w granicach miasta - opisuje gazeta.
Inaczej publiczne pieniądze wydawała wałbrzyska poseł Magdalena Banaś (SLD). Tylko na "materiały biurowe", a więc papier do ksero, gazety i środki czystości, wydała w 2004 roku 27 tysięcy złotych. Gdyby za tę sumę kupić papier do drukarki, to układając ryzy jedna na drugiej, powstałaby wieża wysokości 114 metrów.
27 tysięcy złotych wydanych na "materiały biurowe" przez Magdalenę Banaś z SLD to nie nowość. Również w roku 2003 posłanka z wałbrzyskiego była w tej dziedzinie rekordzistką - wtedy jednak wydała "tylko" 23 tysiące złotych. "Ta kwota ani mnie nie podnieca, ani nie szokuje" - mówiła dziennikowi rok temu. Podobną postawę prezentuje i dziś - dodaje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska". (PAP)