Narkotykowy bunt w celi
W więzieniu we Włocławku strażnicy stłumili
bunt. Do jego wybuchu przyczyniła się śmierć jednego z więźniów,
który przedawkował narkotyki. Ten problem w zakładach karnych
wymyka się spod kontroli - alarmuje "Życie Warszawy".
01.07.2005 | aktual.: 01.07.2005 09:03
- Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego przypadku, mówi major Wojciech Siedlecki z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy. W miniony weekend w zakładzie karnym we Włocławku zmobilizowano siły z kilku aresztów w okolicy. Więźniowie próbowali wzniecić bunt. Kilka dni wcześniej zmarł jeden z osadzonych. - Okazało się, że był, dosłownie, nafaszerowany narkotykami, tłumaczy Siedlecki.
- Problem narkotyków przekroczył punkt krytyczny, staje się zarzewiem buntów, twierdzi Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa. Z kolei dr Bogusław Habrat z Instytutu Psychiatrii i Neurologii przyznaje, że z roku na rok rośnie liczba osadzonych z powodu narkomanii. A leczenie prowadzone w więzieniach jest nie wystarczające.
Z badań służby więziennej wynika, że 20% odbywających karę przyznaje, że bez trudu zdobywa narkotyki. Przemycają je nawet w łupinach od orzecha czy grających pocztówkach. To dopiero początek kłopotów - ostrzegają eksperci. Ich zdaniem wybuchy w więzieniach zaczną się, gdy ktoś będzie próbował ograniczyć dostępność środków odurzających za kratami.
Paweł Moczydłowski ostrzega, że teraz, gdy więzienia są przeludnione, a sytuacja w nich jest napięta, nie można osobom uzależnionym nagle odebrać narkotyków. Może to bowiem doprowadzić do eskalacji buntów. (PAP)