Nałęcz: premier był wiarygodny
Dla mnie wyjaśnienia pana premiera były niezwykle interesujące - powiedział dziennikarzom po sobotnim przesłuchaniu przez komisję śledczą premiera Leszka Millera jej szef Tomasz Nałęcz (UP).
26.04.2003 | aktual.: 26.04.2003 16:54
Zapytany, czy wyjaśnienia Millera były dla niego również wiarygodne, odpowiedział: "Tak. Dla mnie wyjaśnienia wszystkich świadków są wiarygodne". "Jak nie są wiarygodne, czyli świadek nie mówi prawdy, to są do podjęcia stosowne decyzje prokuratorskie. Nie zamierzam wyróżniać tutaj żadnego świadka" - dodał.
Podkreślił, że rozwój prac komisji pokaże, które zeznania budziły wątpliwości. Poinformował, ze członkowie komisji "ponad wszelką wątpliwość ustalili, że będą ponowne wezwania".
Pytany, czy po sobotnich zeznaniach premiera jest bliżej przesłuchania prezydenta, Nałęcz powiedział jedynie, że członkowie komisji ustalili, że do sprawy ewentualnego przesłuchania Aleksandra Kwaśniewskiego, powrócą po zakończeniu zeznań przez Millera. Kwestia ta zostanie rozpatrzona na posiedzeniu komisji w sobotę 10 maja - dodał.
Na pytanie, na czym opiera hipotezę, że notatka przekazana prezydentowi przez Lwa Rywina 28 lipca 2002 r., przeznaczona była nie tylko dla prezydenta, ale być może w pierwszej kolejności dla premiera, Nałęcz odpowiedział, że bierze się ona stąd, że "po pierwsze notatka ta nie ma tytułu i nie ma na końcu zwyczajowego kurtuazyjnego zwrotu". "To jest goły tekst bez adresata, bez żadnego zwrotu, sugerującego dla kogo jest przeznaczona. Jest w niej mowa o premierze w trzeciej osobie, ale przecież dlatego, że ten tekst opisuje sytuację z udziałem premiera w trzeciej osobie" - podkreślił.
Ponadto, zdaniem Nałęcza, gdyby ta notatka była pisana dla prezydenta, to powstałaby później. Według niego, "Lew Rywin działając w sytuacji wzburzenia raczej napisał dla adresata, któremu chciał tę notatkę wręczyć następnego dnia, najdalej pojutrze, ale nie za cztery dni". "Stąd taka hipoteza badawcza" - dodał.