Najazd czeski
Jeszcze rok temu to Polacy jeździli do
Czech po alkohol, słodycze i bakalie. Teraz nasi sąsiedzi z
Południa tłumnie przyjeżdżają głównie do wałbrzyskich marketów. U
nas jest taniej, a Wałbrzych od przejścia w Golińsku dzieli tylko
20 km - odnotowuje "Gazeta Wrocławska-Słowo Polskie".
20.12.2003 | aktual.: 20.12.2003 07:40
W dziale informacji jednego z hipermarketów reporterzy gazety usłyszeli, że zaraz po zakupach Czesi przychodzą tam po specjalne druczki, dzięki którym mogą na granicy dostać zwrot podatku. Pod warunkiem, że wartość zakupu przekroczyła 200 zł.
Klientów zza południowej granicy najbardziej interesuje sprzęt gospodarstwa domowego. Niemal w hurtowych ilościach idą artykuły spożywcze i alkohole. Nasi sąsiedzi pojawiają się też na polskich targowiskach, gdzie wykupują głównie ubrania.
Według właścicieli stoisk z odzieżą na Zielonym Rynku, Czesi nie patrzą na cenę, ale na jakość. Wiedzą, że u siebie za ten sam towar zapłaciliby kilkadziesiąt złotych więcej - komentują sprzedawcy w rozmowie z gazetą. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Gazeta Wrocławska-Słowo Polskie - Najazd czeskiGazeta Wrocławska-Słowo Polskie - Najazd czeski