Najazd Animals na schronisko
- To był nalot, bezprawnie zabrano mi moje zwierzęta, nie wiem dlaczego, bo podczas wcześniejszych kontroli nie zgłaszano mi większych uwag - twierdzi Sławomir Twardziak, właściciel schroniska dla zwierząt w Małoszycach.
16.12.2004 | aktual.: 16.12.2004 08:51
- Dostaliśmy informacje, że co dwa tygodnie są tutaj masowo usypiane psy, a warunki, w jakich przebywają, urągają jakimkolwiek przepisom - ripostuje Ewelina Gutowska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Animals. Ze schroniska zabrano wczoraj łącznie około 30 psów i kilkanaście kotów. Kiedy wczorajszym rankiem dwa samochody w policyjnej obstawie przyjechały pod schronisko, zbiegli się mieszkańcy wsi. Właściciel nie chciał oddać zwierząt. Masowo poparli go mieszkańcy.
- Pan Twardziak jest naszym sąsiadem i nigdy nie zauważyliśmy, aby znęcał się nad zwierzętami, a psy są zawsze nakarmione - mówią mieszkańcy Małoszyc. - Może nie jest to ładne schronisko, ale wcześniej były tu tylko ruiny i wiele się zmieniło. Przedstawiciele Animals mieli zastrzeżenia nie tylko do warunków, w jakich przebywały zwierzęta. - Nie dość, że zwierzęta leżą bez wyściółki na betonie, to są strasznie wychudzone, znajdują się w stanie skrajnego wyczerpania - mówi Ewa Gebert, prezes OTOnZ Animals. - Karmione były tylko kośćmi. - Mięso przywożę zawsze świeże i przebadane, wprost z ubojni - dodaje Twardziak - Wiadomo przecież, że psy nie są karmione tylko kośćmi, ale także inną karmą. Nie każde zwierze w schronisku będzie wyglądało dobrze, wymaga to bowiem co najmniej trzymiesięcznej, troskliwej opieki. Tutaj trafiają ?znajdy? z ulicy, często bite i wygłodzone. Sprawa najprawdopodobniej znajdzie finał w sądzie.
Zaskoczeni - Jestem zaskoczony i zbulwersowany tym, że Animals najechało na schronisko w Małoszycach bez wcześniejszego porozumienia z nami - mówi Wiesław Losiak, powiatowy Inspektor Nadzoru Weterynaryjnego. - Mówią, że mieli wiele zastrzeżeń do działań tej placówki i robili wielokrotne kontrole, jednak o żadnej z nich nas nie poinformowali. Dlaczego? Nawet o dzisiejszej akcji nic nie wiedzieliśmy. Na miejscu powinien być z nimi lekarz, który ma nadzór nad tymi zwierzętami. Ta tajemniczość jest podejrzana. Komuś bardzo zależało na tym, aby zamknąć to schronisko.
Adam Reszka