PolskaNaga praca, naga prawda

Naga praca, naga prawda

Wybory Miss Mokrego Podkoszulka zmieniają się tak jak obyczaje w naszym kraju. Niewinna zabawa w polewanie dziewczyn szampanem przekształciła się w erotyczny show, który w polskich dyskotekach oglądają nawet nastolatki. Mimo że normy moralne uległy rozluźnieniu, tolerancja dla erotyki jest jednak pozorna i jednostronna.

Naga praca, naga prawda

17.10.2003 | aktual.: 17.10.2003 15:11

Stosunek Polaków do erotyki bardzo się zmienił w ostatnich latach. Dotyczy to widzów, jak i dziewczyn występujących w erotycznych pokazach.

– Kiedyś dawałem ogłoszenie, na które przez dwa miesiące przychodziło zgłoszenie jednej kandydatki. Teraz w jeden dzień zgłasza się ich nawet dziesięć – mówi Czarek Mończyk, właściciel agencji, organizator niedawnych łódzkich wyborów Miss Mokrego Podkoszulka.

Dla niektórych dziewczyn to ostateczność, jedyny sposób, by zarobić na utrzymanie. Inne lubią się rozbierać przed publicznością. Chcą czuć się pożądane, atrakcyjne.

Dla forsy i dla sławy

– Pracowała dla mnie dziewczyna z bogatego domu. Zamurowało mnie, gdy zobaczyłem willę, w której mieszkała – wspomina Mończyk.

– Zgłosiła się, kiedy była jeszcze niepełnoletnia. Rodzice nie zgadzali się na występy. Gdy tylko skończyła osiemnaście lat zaczęła tańczyć.

Często rodzice nie wiedzą czym się córki zajmują, albo nie znają szczegółów: – To jednak powoli się zmienia. Coraz więcej matek woli, by dziewczyna zamiast siedzieć na zasiłku i wałęsać się po ulicach, w ten sposób zarabiała na życie – mówi Mończyk.

Tak "wypłynęła" "Virgo". Dzięki występom i sesjom zdjęciowym skończyła studia na Uniwersytecie Łódzkim, pracowała nawet przez jakiś czas jako nauczycielka w liceum. Zrezygnowała ze względu na niskie zarobki. Teraz prowadzi programy telewizyjne, rozbiera się w filmach i na deskach teatralnych. Tańczy we włoskich dyskotekach. – Rzadko występuję w kraju. Na południu Europy publiczność jest zupełnie inna. Mimo wszystko polskie społeczeństwo jest wciąż pruderyjne. Niby toleruje erotykę w telewizji czy na plakatach, ale większość ludzi nie akceptuje tego, co robię.

Imprezy tego typu odbywają się zwykle w małych miejscowościach. Paradoksalnie, mimo sztywnych zasad moralnych kultywowanych na wsiach, pokazy erotyczne wzbudzają tam entuzjazm. Głównie młodzieży.

– Publiczność po prostu szaleje. Na początku są zaszokowani, ale szybko się rozluźniają. Nie mogą się doczekać, aż znowu przyjadę – opowiada Mończyk, który czasami rozwiesza delikatniejsze plakaty reklamowe. Pozbawione golizny, by ksiądz nie wyklął z ambony całej dyskoteki.

Wstyd za drzwiami

Do niewielkiego pomieszczenia na zapleczu mają wstęp nieliczni. Ciasne pomieszczenie wabi zapachem perfum i stukotem obcasów. Dziewczyny pomagają sobie. Zapinają staniki, poprawiają makijaż. Poza wyjściem na scenę, spędzają w garderobie cały wolny czas. Tam mogą być sobą.

– Garderoba jest enklawą bezpieczeństwa, gdzie wolno zrzucić aktorską maskę. Można się wstydzić – opowiada "Virgo". – Na scenie jestem perwersyjna, ale poza sceną wstydzę się rozbierać. Jeśli ktoś zagląda do garderoby, zasłaniam ciało.

Podobno w tej branży nie ma zawiści. Jest na nią jeszcze za wcześnie. Dziewczyny dopiero zaczynają. Nad ludzką zazdrością bierze zwykle górę trema. Klaudia ma za sobą dopiero kilka występów, dlatego zamiast patrzeć na reakcje publiczności, całą uwagę kieruje na siebie.

– Martwię się o wygląd, czy nie wychodzi mi pierś – tłumaczy adeptka tańca erotycznego. – Musiałam też pokonać barierę wstydu, dlatego pierwszy raz tańczyłam w bieliźnie. Potem pomyślałam, że wchodząc do świata dużego miasta muszę się przełamać i zobaczyć, czy mi się on podoba.

Panna znikąd

20-letnia Klaudia przyjechała z Raduszca Starego – malutkiej wsi koło Krosna Odrzańskiego. Skończyła tam szkołę krawiecką, doiła kozy, chodziła na mecze piłki nożnej.

– Właśnie tam wypatrzył mnie Czarek – opowiada. – Początkowo nie chciałam słuchać o wyjeździe. Przekonali mnie przyjaciele. „Masz szansę wyrwać się stąd, uciec. Zrobisz karierę” – mówili. Podjęłam pierwszą w życiu samodzielną decyzję.

– Jak na to zareagowali rodzice?

– Nie chcieli mnie puścić. Dopiero kiedy wytłumaczyłam im, że to moja szansa, uszanowali mój wybór – mówi Klaudia. – Teraz wysyłam im prasowe wycinki. Chcę utrzeć nosa plotkarkom ze wsi. Jestem samowystarczalna, a ludziom podoba się to, co robię. Nie wstydzę się swojego ciała. Gdyby było inaczej, zostałabym w Raduszcu, znalazłabym męża, by rodzić mu dzieci. Nie mam tego w planach przez najbliższych dziesięć lat. Nie mogę się przejmować plotkami, pomówieniami. Jestem młoda i zgrabna, chcę skończyć szkołę i zrobić choć malutką karierę.

Pierwsze kroki Klaudii to spacer po ogromnej scenie na wyborach Miss Mokrego Podkoszulka i mikroskopijnej garderobie. Dyskoteka to dla niej – jak i dla innych dziewczyn z tej branży – teren zakazany.

– To nieprofesjonalne – tłumaczą starsze koleżanki. – Gwiazdy ze sceny nie mogą zachowywać się jak zwykłe dziewczyny z dyskoteki. A taki jest właśnie finał wtopienia się w tłum tańczących. Czar erotyki pryska – dodają.

Praca jak każda

Kiedy wychodzą na scenę, robi się tłoczno. Widzowie próbują znaleźć jak najlepsze miejsce, jak najbliżej. Wśród widzów są dziewczyny. Jedne oglądają show, inne uważnie śledzą reakcje swoich chłopaków – na "misski" zerkają z pogardą. Najbliżej sceny pchają się mocno podchmieleni młodzieńcy. W stronę występujących dziewczyn wykrzykują chamskie i prostackie odzywki.

– Ale ma cellulit! – krzyczy pijany nastolatek w dresowej bluzie.

Publiczność jest srogim krytykiem. Nawet po ośmiu latach doświadczeń z tańcem erotycznym "Virgo" ma tremę przed występem. Dba o szczegóły. Jest perfekcjonistką.

– Zwracam uwagę na odpowiednią muzykę, rozmiar sceny, dopracowanie ruchów i reakcje publiczności. To praca i dobrze, jeśli się ją lubi i podchodzi do niej profesjonalnie – tłumaczy. – Ludzie myślą stereotypami. Czasem utożsamiają tancerki z dziewczynami z agencji towarzyskich, co mnie bulwersuje. Niektórzy skręcają śrubki w zakładzie, my rozbieramy się na scenie. Ale to nie znaczy, że jesteśmy prostytutkami.

Ciepło, gorąco, parzy

Pomiędzy wyjściami dziewczyn odbywa się pokaz erotyczny z udziałem dwóch striptizerek. Ostry. Dziewczyny ucharakteryzowane są na szkolne uczennice. Wielu widzów, którzy z uwagą śledzili wybory, wydaje się być zażenowana.

– Jak ci się podobało? – jedna z dziewczyn pyta partnera.

– Chyba wolę tradycyjny romantyzm – odpowiada wyraźnie zniesmaczony.

Wielu z oglądających pokaz odnosi się do uczestniczek z dużym dystansem, często z pogardą.

– To lafiryndy – mówi Tomek, pracownik hipermarketu. – Swojej dziewczynie nigdy bym na coś takiego nie pozwolił.

Zdanie Tomka podzielał zapewne narzeczony jednej z kandydatek na miss. Tuż, przed występem zagroził, że zerwie z nią, jeśli wejdzie na scenę. Zrezygnowała w ostatniej chwili. Organizatorzy szukali zastępstwa.

– Pokazywanie nagiego ciała jest często zarzewiem konfliktu między zakochanymi – Czarek Mończyk pracuje w branży od ponad dwudziestu lat. Widział wiele. – Faceci niechętnie godzą się na to. Męska tolerancja jest tylko pozorna.

Licytacja na bani

Nadchodzi finał. Polewanie "missek" wodą. Trwa licytacja: kto zapłaci najwięcej, oblewa dziewczynę wodą. Kandydatki, które mniej podobają się publiczności, długo czekają, aż zgłosi się chętny do "zapłaty". Na ich twarzach maluje się zakłopotanie. To żenujące widowisko. Większość licytujących jest pijana. Niechlujnie ubrani. Chamscy.

– Ta gruba d... nie jest warta czterech złotych – drze się pijany chłopak.

W końcu znajduje się chętny do zmoczenia dziewczyny za minimalną stawkę 10 zł. Ledwo trzyma się na nogach. Nie może wcelować. Leje wodą po głowie, twarzy.

– Nie chciałabym uczestniczyć w takiej licytacji – "Virgo" wyraźnie nie podobał się pomysł organizatorów. – To żenujące. Ubolewam nad tym, że dziewczyny zgadzają się na takie poniżenie. Wystawiają ciało na widok publiczny za marne pieniądze. Trzeba sobie postawić granicę finansową, nie rozbierać się za półdarmo.

Klaudii – choć to dopiero jej drugi występ – nie przeszkadzał udział w mokrej licytacji. – Może dlatego, że dostałam więcej niż się spodziewałam? – zastanawia się wicemiss Mokrego Podkoszulka 2003.


Lew Starowicz, seksuolog:

Liberalizacja obyczajów stała się faktem. Nie tylko w krajach zachodnioeuropejskich, ale i w Polsce. Kobiety pragną być oglądane, słyszane, sławne. Być może, tytuł Miss Mokrego Podkoszulka jest dla nich namiastką sławy.

Inna sprawa, że pozwalamy sobie na więcej rzeczy i w związku z tym, jesteśmy znacznie bardziej tolerancyjni. Tolerancja nie jest pozorna. Jest prawdziwa. Są jednak pewne poglądy czy postawy stałe i niezmienne, tak jak oddzielenie roli życiowej partnerki i atrakcyjnej kobiety

Aneta Wieczorek, Łukasz Wichłacz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)