Nadzieja w klęsce Sojuszu

Niekończące się pasmo afer oraz przypadków
degenerowania systemu władzy rujnuje wizerunek rządzącego SLD i
prowadzi do nieuchronnej klęski wyborczej lewicy. Oczekiwanie na
opamiętanie i zmianę tego destrukcyjnego stylu uprawiania polityki
okazuje się daremne. Oni najwyraźniej nie potrafią inaczej -
stwierdza na łamach "Rzeczpospolitej" Janusz Majcherek.

09.01.2004 | aktual.: 09.01.2004 06:46

Majcherek podkreśla, że kolejne skandale i nadużycia z udziałem polityków SLD, zwłaszcza z mniejszych ośrodków, odsłaniają zarówno mechanizmy budowania aparatu władzy, jak i - przy okazji - rodowody jego budowniczych.

Skład jest typowy: byli sekretarze lokalni komitetów PZPR, komendanci MO, nieco dawnego aktywu młodzieżowego, trochę zomowców i ubeków oraz niegdysiejszych propagandystów z "frontu walki ideologicznej". Krótko mówiąc: pod szyldem SLD władzę dzierży dawny komunistyczny aparat, zespolony rozlicznymi więzami z czasów PRL. Klikowość, sitwiarstwo, kumoterstwo to wyuczony i zrutynizowany przez nich sposób rządzenia.

W ocenie Majcherka tak to się okazało w Starachowicach (a "Starachowice są wszędzie", jak zauważył ktoś przenikliwie), lecz także w instytucjach centralnych, łącznie z rządem. "Po niemal 15 latach od upadku komunizmu i rozwiązania PZPR w szeregach i strukturach obecnej lewicy nadal trudno znaleźć działaczy niewywodzących się z komunistycznego aparatu, w tym również instytucji stosujących wówczas przemoc i represje" - zauważa Majcherek na łamach "Rzeczpospolitej". (PAP)

Więcej: rel="nofollow">Rzeczpospolita - Nadzieja w klęsce SojuszuRzeczpospolita - Nadzieja w klęsce Sojuszu

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)