Nadawcy polityczni
Wygląda na to, że na nic się zdały piski dziennikarzy przeciwko majowym - politycznym - wyborom do rad nadzorczych rozgłośni regionalnych Polskiego radia - pisze w "Gazecie Wyborczej" Ewa Milewicz.
04.06.2003 | aktual.: 04.06.2003 07:11
Jak zwykle KRRiT zastosowała parytety - wyjaśnia. Żyjemy w kraju, w którym wszystko jest upolitycznione. Znikające zboże przechowywali posłowie. Na straży swobodnego biesiadowania w restauracji stoi szef mazowieckiego SLD, wykidajłami w tym lokalu jest młodzież partyjna, a portier w tym budynku trudnił się pracą ławnika w procesie, który miał rozstrzygnąć, czy Lech Kaczyński pozostanie prezydentem Warszawy. Aż strach umyć ręce w łazience na Rozbrat - pisze Milewicz.
Rady nadzorcze mogłyby tworzyć tzw. klimat - np. taki, że radio i telewizja nadają program, a nie nadają się do polityki. Cóż, kiedy KRRiT nadaje politycznie - konkluduje autorka komentarza.