Nad Brdą niczym w dżungli
Wędkujący w okolicach toru
regatowego w Brdyujściu mężczyźni wyłowili... piranię. Osiem
kilometów dalej, w rzece na wysokości Rybiego Rynku, zauważono dwa
żółwie - relacjonuje "Express Bydgoski".
26.07.2006 | aktual.: 26.07.2006 00:15
Znaleziona w Brdyujściu pirania prawdopodobnie pochodziła od akwarysty, który postanowił zlikwidować hodowlę. Ludzie kupują takie niespotykane gatunki, a potem okazuje się, że już nie są zainteresowani ich pielęgnowaniem. Nie chcąc zabijać zwierząt, zwyczajnie je wypuszczają- mówi Lech Bieniakowski, ichtiolog z Polskiego Związku Wędkarskiego w Bydgoszczy.
Tegoroczne lato jest wyjątkowo upalne, a temperatura wody dochodzi nawet do 24 stopni Celsjusza, w związku z czym tropikalne gatunki mają ułatwione warunki przystosowawcze. Rzeczywiście, w swojej ofercie mamy niespotykane gatunki zwierząt, w szczególności są to egzotyczne płazy i gady. Nie sądzę jednak, by można mówić o jakiejś modzie na tego typu zwierzęta. Nabywają je przede wszystkim pasjonaci, którzy posiadają odpowiednią wiedzę na ich temat - wyjaśnia ekspedientka w sklepie zoologicznym. Niestety, trudno podejrzewać o nią właścicieli dwóch żółwi, które zauważono w Brdzie.
Wyłowiona ryba napędziła strachu wędkarzowi. Łowiliśmy, jak zwykle, w naszym ulubionym miejscu na początku toru regatowego w Brdyujściu. Najpierw porwała wędkę. Wskoczyłem do wody i złapałem ją w ostatniej chwili. Ryba miała potężne branie. Nie wierzyłem własnym oczom. Na końcu haczyka wisiała potężna pirania. By ją wyłowić, potrzebowałem pomocy kolegi, Witolda Jasińskiego. Po wyjęciu z wody kłapała potężnymi zębami- relacjonował Mieczysław Kropidłowski, emerytowany mechanik Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy.
To dorosły osobnik, jego długość dochodzi do trzydziestu pięciu centymetrów, jednak w pojedynkę nie jest groźny dla człowieka. Ryby te atakują bowiem w ławicy. Ta potrafiłaby w ciągu kilku minut zjeść potężnego woła- wyjaśnia ichtiolog. (PAP)