Nabici w magnesy
Kilkuset łodzian nabrało się na sprzedawane na bazarach magnesy, które miały zatrzymywać liczniki prądu. Teraz zapłacą po kilka tysięcy złotych kary, bo na kradzieży prądu złapali ich pracownicy Zakładu Energetycznego - informuje "Express Ilustrowany".
Neodymowy magnes wielkości pudełka zapałek zamiast zmniejszać, zwiększa wskazania licznika co najmniej kilka razy i go uszkadza. Taki magnes, który jest kilkadziesiąt razy silniejszy od zwykłego, powoduje utratę właściwości hamujących licznika, wyjaśnia Adam Kapciak, kierownik wydziału pomiaru i kontroli w Zakładzie Energetycznym Łódź-Teren. Kiedy magnes zostanie zdjęty z licznika, jego zegar obraca się kilka razy szybciej.
Neodymowe magnesy można kupić na wszystkich łódzkich targowiskach. Oferują je też domokrążcy. Od chwili, gdy pojawiły się w sprzedaży, mamy bardzo dużo zgłoszeń o uszkodzonych licznikach, mówi Wojciech Janczyk, rzecznik Zakładu Energetycznego Łódź-Miasto. Każda kradzież energii za pomocą tego urządzenia jest bardzo łatwa do wykrycia w naszych laboratoriach. Oddajemy tam do sprawdzenia uszkodzone liczniki. Gdy stwierdzimy kradzież, odbiorca musi zapłacić za wskazaną przez licznik zawyżoną ilość energii i obciążany jest dodatkową karą za nielegalny pobór.
Kontrolerzy łódzkiego Zakładu Energetycznego przyłapują miesięcznie około 150 złodziei prądu. Najniższa kara za nielegalny pobór mocy wynosi 2300 zł.(PAP)