PolskaNa rowerze do Turcji

Na rowerze do Turcji

Henryk Fortoński, mieszkaniec Wałbrzycha, 11 lat temu w wypadku stracił nogę. Mimo tego, prowadzi niezwykle aktywne życie. Właśnie wyruszył w długą podróż rowerową do Turcji - powiadamia "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".

05.08.2006 | aktual.: 06.08.2006 12:48

Na pewno spróbuję egzotycznych potraw, ale nie ma to, jak pierogi mojej żony. Będę za nimi tęsknił - żartuje Fortoński. Niepełnosprawny podróżnik chce pokonać na rowerze 3200 kilometrów w dwadzieścia dni. To już szósta wyprawa Fortońskiego. Był już między innymi w Holandii, Belgii, Portugalii, Słowenii i na Przylądku Nordkapp. Na pytanie, dlaczego tym razem zdecydował się na Turcję, odpowiada wprost:_ Bo tam jeszcze nie byłem_.

W strugach deszczu, wyruszył z wałbrzyskiego Rynku. To nawet lepiej, że pada, przynajmniej asfalt się nie kurzy- śmieje się pan Henryk. Dziennie chce przejeżdżać nawet 250 kilometrów. Przyznaje, że sporo wcześniej trenował, przejeżdżając po kilkadziesiąt kilometrów po okolicach miasta. Rodzina się już przyzwyczaiła. Wiedzą, że jak nie ma mnie w domu, to na pewno jeżdżę rowerem - przyznaje.

Kiedyś namówił do wyprawy, przez niemal całą Europę, swojego syna. Przejechali wtedy blisko 9 tysięcy kilometrów. Od tej pory syn nawet nie chce patrzeć w stronę roweru. No cóż, chyba nie będę miał następcy- żartuje. Tym razem niepełnosprawny kolarz w ciągu siedemnastu etapów, po przemierzeniu Polski (z zachodu na wschód), Ukrainy, Rumunii i Bułgarii, zamierza dotrzeć do tureckich granic Europy i Azji. Będzie mu towarzyszyć Krzysztof Stanisławczyk z działu promocji wałbrzyskiego Urzędu Miejskiego.

Zamierzamy spotkać się z Polakami mieszkającymi za granicą. Na Ukrainie, przez krótki odcinek, poprowadzi nas peleton kolarzy. Takie spotkania zawsze są miłe, wszyscy są bardzo uprzejmi i gościnni - mówi pan Henryk. Przyznaje, że dzięki podróżom, wrócił do normalnego życia. Jedenaście lat pracował w wałbrzyskiej kopalni. Tam miał wypadek i stracił nogę.

Minęło trochę czasu, zanim doszedłem do siebie - mówi. Kilka lat temu obejrzał film, w którym niepełnosprawny bohater przejechał na rowerze 3000 km. Kiedy to zobaczyłem, pomyślałem, że też dałbym radę. I tak zaczęła się moja przygoda z rowerem - wspomina pan Henryk. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)