Na krowi urok
Gdy po wsi Wola Kalinowska koło Ojcowa
rozeszło się, iż jeden z mieszkańców pozwał do sądu krajankę,
która rzekomo publicznie nazwała go czarownikiem, miejscowi pukali
się w czoło - pisze krakowski "Dziennik Polski".
02.10.2003 | aktual.: 02.10.2003 06:37
Jeszcze większe zdziwienie wywołał fakt, że poszło o... krowę. Bo krowa, to rzadkość w tym krajobrazie. Właścicielka zwierzęcia, której rogacizna dawała coraz mniej mleka, zasugerowała ponoć publicznie, iż wymieniony z nazwiska mieszkaniec Woli Kalinowskiej mógł "rzucić urok" na jej krowę.
Rolnik poczuł się poniżony nieprawdziwymi oskarżeniami sąsiadki i skierował do sądu krakowskiego pozew o zniesławienie. Przydzielony do tej sprawy sędzia będzie miał nie lada problem - uważa "DP". Musi wszak oddzielić warstwę obyczajową od prawnej. Na pewno trudno mu będzie znaleźć biegłego od czarów. Jeden z ostatnich w Polsce procesów o gusła odbył się bowiem w 1775 r. Podsądnymi były kobiety. Historia zna bardzo mało przypadków oskarżenia o czary mężczyzn - odnotowuje krakowski dziennik.