Myśliwi zastrzelili misia Bruno
Brunatny niedźwiedź Bruno, włóczący się od
maja po Alpach na niemiecko-austriackim pograniczu, nie żyje.
Myśliwi zastrzelili misia rano na terenie powiatu
Miesbach - podała telewizja publiczna ARD, powołując się na
bawarskie ministerstwo ochrony środowiska.
26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 17:24
Po spreparowaniu Bruno będzie jako wypchany eksponat ozdobą monachijskiego muzeum przyrodniczego.
Bawarskie władze zezwoliły na odstrzał w sobotę po licznych nieudanych próbach pojmania Bruna żywcem. Wiceminister ochrony środowiska Otmar Bernhard wyjaśnił w wywiadzie dla telewizji ARD, że niedźwiedź stanowił zagrożenie dla mieszkańców, gdyż nie okazywał strachu przed ludźmi i zbliżał się do osiedli.
Pozostawienie misia na wolności byłoby postępowaniem nieodpowiedzialnym, zapewnianie ludziom bezpieczeństwa jest ważniejsze od ochrony zwierząt- podkreślił Bernhard.
Obrońcy zwierząt i przyrody są oburzeni postępowaniem władz. To najgłupsze ze wszystkich możliwych rozwiązań-powiedział szef organizacji Deutscher Naturschutzring Hubert Weinzierl. Niedźwiedzie wszystkich krajów, unikajcie Bawarii- zaapelował. Przewodniczący włoskiej sekcji międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF nazwał zastrzelenie misia "aktem barbarzyństwa".
Z danych przekazanych przez Bernharda wynika, że misia zabito jednym strzałem z odległości 150 metrów. Informacje o trzech myśliwych uczestniczących w pościgu utrzymywane są w tajemnicy, ponieważ do ministerstwa nadeszła poczta elektroniczna z pogróżkami wobec nich.
Bawarskie władze zamierzały początkowo pojmać misia i odesłać go do Włoch, skąd przywędrował. Jednak pościg za pomocą specjalnie szkolonych fińskich psów, które miały osaczyć niedźwiedzia i umożliwić weterynarzowi wystrzelenie pocisku z substancją usypiającą, zakończył się niepowodzeniem. Włóczący się niedźwiedź włamał się kilkanaście razy do zagród. Porwał 35 owiec oraz liczne króliki i kury. Zniszczył też kilka uli. Pojawił się m.in. w bawarskich kurortach Kochel am See i Kreuth. W minioną sobotę turyści widzieli go pływającego w jednym z jezior w pobliżu Miesbach, zanim odszedł w góry.
Próby zwabienia niedźwiedzia do zamaskowanej zapadni nie powiodły się, ponieważ zwierzę nigdy nie pojawia się dwa razy w tym samym miejscu.
Miś Bruno przywędrował do Niemiec z parku narodowego we włoskim Południowym Tyrolu. Miał dwa metry wzrostu i ważył 100 kilogramów. Był pierwszym od 1835 r. brunatnym niedźwiedziem, jaki przywędrował do Niemiec.
Losy Bruna śledziły z uwagą niemieckie media. Okrzyczano go "gwiazdą" tegorocznego sezonu. W Bawarii furorę zrobiły koszulki z wizerunkiem niedźwiedzia i napisem "Nie złapiecie mnie". Telewizja publiczna ARD wyemituje w poniedziałek wieczorem film o misiu.
Jacek Lepiarz