Most samobójców



Internetowe poradniki dla samobójców wielbią ten romantyczny widok. I chwalą tę skuteczność: 98 procent skoków kończy się śmiercią. Nieliczni, którzy przeżyli, nie mają jednak ochoty na powtórkę.

Most samobójców
Źródło zdjęć: © WP.PL

07.05.2007 10:09

Pewnego sierpniowego dnia bez jednej chmurki na niebie Ken Baldwin postanowił położyć kres swemu życiu. To była druga próba: poprzednio, tkwiąc w biurze jako urzędnik pozbawiony perspektyw, przytłoczony rolą ojca, próbował wyzwolić się z depresji za pomocą fiolki środków przeciwbólowych popitych sześcioma butelkami piwa. Nie udało się. Dwa lata później spróbował znowu, ale wtedy pojechał do San Francisco, na most Golden Gate.

Barierka dla małego człowieka

Most ten cieszy się ponurą sławą jednego z najpopularniejszych miejsc wśród samobójców. Od jego otwarcia w 1937 roku co najmniej 1,3 tys. osób zdecydowało się na skok do wody z 65-metrowego przęsła, na bajecznym tle wysp Alcatraz, Angel Island i miasta San Francisco. Pierwszym samobójcą był Harold Wobber, cierpiący na nerwicę weteran I wojny światowej, który skoczył zaledwie trzy miesiące po otwarciu mostu. W roku 1977, rekordowym pod względem liczby samobójstw, na śmiertelny skok porwało się 40 osób. Do makabrycznego rankingu rekordzistów wchodziły też w różnych latach inne budowle, od Empire State Building po most Sydney Harbour Bridge, ale w odpowiedzi na rosnącą liczbę ofiar śmiertelnych montowano na nich specjalne zabezpieczenia. Nie uczyniono tego tylko w San Francisco, bo władze miasta i mieszkańcy sprzeciwiali się naruszaniu charakterystycznej sylwetki mostu.

Z niechęcią traktowano takie pomysły jako próby naznaczenia tej atrakcji turystycznej cieniem śmierci. Jak mówi Eve Meyer, dyrektor organizacji zapobiegania samobójstwom w San Francisco: Nikt nie chce przyznać, że ten piękny most jest miejscem śmierci. Zdaniem jednego z działaczy most to jakby „nabity rewolwer na oddziale psychiatrycznym”.

Catherine Philp

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)