Mord na koledze ze szkoły
Zabójca Maćka poprosił o kasację wyroku sądu. Jego pomocnicy ponownie stanęli przed sądem.
08.10.2009 | aktual.: 08.10.2009 10:57
Maciek Witkowski został zabity 25 stycznia 2007 roku przez swoich kolegów z Liceum Wojskowego w Złotoryi. Michał P., który przy grobie wykopanym w zagajniku za miastem poderżnął mu gardło, odsiaduje 25 lat więzienia. Marek A. i Mateusz S. - współsprawcy mordu - od kwietnia 2007 r. są w tymczasowym areszcie.
Wrocławski Sąd Apelacyjny uchylił orzeczone wobec obu wyroki 25 lat więzienia i nakazał dokładniejsze zbadanie ich roli w makabrycznej zbrodni, która wstrząsnęła Złotoryją. W środę w Legnicy rozpoczął się nowy proces Marka A. i Mateusza S.
Przez całą, prawie pięciogodzinną rozprawę siedzieli ze wzrokiem wbitym w podłogę. Bali się spojrzenia Doroty Marciniak, której zabili jedynego syna. Prokurator nadal żąda dla nich 25 lat więzienia.
Marek A., którego sąd zdążył przesłuchać w środę, przyznaje się do winy, ale odmawia składania wyjaśnień. Z wcześniejszych zeznań, odczytanych przez sędziego Marka Regulskiego, wynika, że pomagał doprowadzić Maćka na miejsce zbrodni i nie reagował, gdy Michał P. związał ofierze ręce oraz nogi, wcisnął na głowę kominiarkę i kazał uklęknąć nad wykopanym w ziemi grobem.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, Marek A. miał być wykonawcą egzekucji, ale gdy Michał dał mu nóż i rozkazał: "Tnij!", odmówił wykonania polecenia. Sądził, że chodzi tylko o próbę charakteru i nastraszenie Maćka, który zadawał się z dziewczyną Michała i rozpowiadał wszystkim dookoła o tajnym zakonie zbrojnym, który chłopcy założyli i do którego wszyscy należeli.
To Michał podciął Maćkowi gardło, ale razem zasypywali saperkami grób. Mateusz S. stał w tym czasie na czatach, kilkaset metrów dalej. Potem we trójkę wrócili do miasta, pozbyli się zakrwawionego noża i przedmiotów zabranych ofierze, ustalili wspólną wersję wydarzeń i jako zatroskani kumple z klasy pomagali jego mamie w poszukiwaniach Maćka Witkowskiego. Marek A. twierdzi, że bał się Michała. Dlatego ukrywał prawdę.
Dzień przed zabójstwem, Mateusz S. wspólnie z Michałem P. wykopał Maćkowi grób w lesie. Zanim przyprowadzili do młodnika swą ofiarę, przybiegł, by odgarnąć śnieg. Później pilnował, czy nikt nie nadchodzi. Jak twierdzi, nie sądził, że dojdzie do morderstwa. Był przerażony, gdy Marek i Michał opowiedzieli mu, co się stało i pokazali zakrwawiony nóż.
Michał P.
- Nie mamy żadnych wątpliwości, że Michał P. był pomysłodawcą i bezpośrednim wykonawcą mordu - mówił Wojciech Kociubiński, sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który w lipcu rozpatrywał wniosek o złagodzenie kary dla zabójców Maćka Witkowskiego. - Czyn okrutny, ale przerażający jest także obraz sprawcy, o cechach autentycznie sadystycznych. W kodeksie nie ma kary, która za taki czyn dla takiego sprawcy byłaby za surowa. A Marek A. i Mateusz S. współuczestniczyli w zbrodni.