Trwa ładowanie...
dd9dvcg
29-12-2004 06:42

Moja córka ocalała!

Tych kilku godzin potwornego lęku Anna Kobus (53 l.), matka 26-letniej Małgosi z podłódzkiej miejscowości Gaj nie zapomni do końca życia. Wiadomość o katastrofie w Tajlandii przeszyła ją dojmującym strachem o los dziecka i nie pozwoliła na wytchnienie do chwili, gdy zadzwonił telefon i usłyszała głos swojej córki. Tej ulgi nie potrafi opisać...

dd9dvcg
dd9dvcg

- Wszystko w rękach Boga. Gosia skończyła politologię i kocha podróże. Zwiedziła pół świata. Była już wcześniej w Tajlandii. 21 grudnia poleciała tam ponownie - mówi Anna Kobus, która przywykła do tego, że córki nie ma w domu podczas świąt.

Pani Anna wiedziała, że Małgosia spędziła Wigilię w Bangkoku. Nie wiedziała, że po śniadaniu wszyscy, także jej przyjaciel, z którym nastęnego ranka poleciała na wyspę Phuket, zamierzali iść na plażę. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Kilka godzin bez żadnej wiadomości... A jej córka przeżyła kataklizm, bo zamiast iść od rana na plażę, tak jak planowała, chciała poleniuchować jeszcze w hotelowym pokoju. Ten brak pośpiechu uratował jej życie. Na plaży nie miałaby żadnych szans...

- Córka zatelefonowała dopiero w drugi dzień świąt. Kamień spadł mi z serca, ale gdy usłyszałam jej opowieść... To cud. Rano, przed wyjściem na plażę Małgosia ociągała się, chciała jeszcze przez chwilę zostać w pokoju hotelu Bang Tao, gdzie mieszkali na drugim piętrze... Opowiadała, że nagle poczuli dziwne kołysanie. Pomyślała, że to wstrząs. Ale spojrzała przez okno... - relacjonuje pani Anna.

Fala sięgała pierwszego piętra. W ciągu kilku sekund zmiotła wszystko, co znalazło się na jej drodze. Ludzie w popłochu pędzili na oślep, by uchronić się przed żywiołem. Biegli jak stali, w klapkach, w kostiumach kąpielowych!

dd9dvcg

Gosia widziała bandy groźnych szabrowników, które kradły wszystko, co wpadło im w ręce. W tym czasie ona sama i jej przyjaciel gorączkowo pakowali dokumenty i bagaże. Uciekli przed siebie, byle jak najdalej od wody! Ktoś samochodem podwiózł ich do kolejnego hotelu.

- Mają pieniądze, mają za co żyć - mówi pani Anna. - Czekam na dziecko z radością, ale wiem, że tysiące innych matek płaczą - kończy.

Monika Marczewska

dd9dvcg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dd9dvcg
Więcej tematów