PolskaModelki europosła

Modelki europosła

22.06.2005 06:59, aktual.: 22.06.2005 11:21



Mieszkaniec poznańskiego Grunwaldu znalazł kwestionariusze osobowe wraz ze zdjęciami osób, których dane zostały wyrzucone. Numer agencji modelek widniejący na pieczątce okazał się telefonem do biura europosła Marcina Libickiego.

Dokumenty przyniesione przez mężczyznę do redakcji "Gazety Poznańskiej" były tylko częścią kwestionariuszy, które zostały wyrzucone do publicznego śmietnika. Oprócz imion i nazwisk, na wypełnionych formularzach znajdowały się pełne dane adresowe oraz miejsce nauki lub pracy, wiek, wymiary i znajomość języków. Znaleźliśmy tam też kwestionariusz Anety Byczyk, modelki, której zdjęcie ze skrzydłami polskiego orła na okładce „Playboya” wywołało sensację ogólnopolską.

Adres ze śmietnika

- Mieszkam w bloku obok i wyrzucając śmieci zobaczyłem cały stos formularzy ze zdjęciami – mówi mężczyzna. – Przyniosłem te kwestionariusze bo ktoś mógłby tym młodym ludziom zrobić krzywdę, zdjęcia zeskanować i razem z adresami umieścić na przykład w Internecie. Na każdej kartce wydrukowano też adres agencji modelek i modeli, która mieści się przy ul. Przybyszewskiego 46/5. Pod tym adresem, na domofonie jest jej nazwa.

- Skąd pani ma mój numer telefonu – pyta Justyna, której numer wzięłam z wyrzuconego kwestionariusza. – Jakieś trzy lata temu skończyłam kurs dla modelek w tej agencji, ale to wszystko było jakieś mało profesjonalne. Zapłaciłam i nic z tego nie wynikło. Moje dane na śmietniku? To oburzające.

Córka nabroiła?

Kiedy zadzwoniliśmy pod numer widniejący na pieczątce okazało się, że to telefon do biura posła do Parlamentu Europejskiego Marcina Libickiego. Sekretarka, która odebrała telefon bynajmniej nie była zdziwiona pytaniem o agencję modelek i przekazała kontakt do Marii Anny Libickiej, właścicielki owej agencji, a jednocześnie córki europosła.

- Wyrzuciłam wczoraj kwestionariusze, bo przeprowadzam remont – przyznała od razu. – Zastanawiałam się co z nimi zrobić, bo leżały u mnie przez pięć lat. Wiem, że źle zrobiłam i co teraz ze mną?

Poseł Libicki jest zaskoczony, że numer jego biura widniej na pieczątce agencji modelek. – To musi być jakieś nieporozumienie, jakaś literowa pomyłka – zastrzega. – Nie potrafię sobie wyobrazić skąd się tam wziął mój numer. Przyznaje jednak, że telefon się zgadza i że córka prowadzi agencję modelek.

Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu informuje, że zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, sprawę należy natychmiast zgłosić na policję lub do prokuratury, gdyż wyrzucenie dokumentów bez ich uprzedniego zniszczenia jest przestępstwem.

- A jest na tych kwestionariuszach jakiś adres agencji, numer telefonu? – dopytuje. – Kogo? Posła Libickiego? No niezła sprawa.

Kara w ustawie

Art. 52. Kto administrując danymi narusza choćby nieumyślnie obowiązek zabezpieczenia ich przed zabraniem przez osobę nieuprawnioną, uszkodzeniem lub zniszczeniem, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Anna Dolska

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także