Mobbing w policji
"Gazeta Wyborcza" pisze, że policjanci ze Strzelina na Dolnym Śląsku gremialnie oskarżają komendanta o mobbing.
Kilkunastu policjantów było u psychiatry. Boimy się, że ktoś sobie w łeb strzeli. Albo komendantowi - mówią. Wszyscy się boją, więc chcą być anonimowi.
Najbardziej boją się porannych dywaników w gabinecie komendanta Antoniego Kurpiela. Rano musi się na kimś wyładować. Szuka haków. Pastwi się nad nami - mówi jeden z policjantów.
Skarżą się, że szef z byle powodu wszczyna postępowania dyscyplinarne: Zbeształ kolegę za to, że nie zatrzymał kobiety jadącej rowerem po chodniku. Chłopak rozpłakał się jak dziecko.
Policjant: Kiedyś zadzwonił do mnie: "Nie graj w ch... i mnie nie oszukuj". Nie wiem dlaczego. Inny przypadek: dostałem informację o sprawcach porwania, zacząłem o tym opowiadać na odprawie. Nakrzyczał na mnie: "Nie wpier... się, jesteś od łapania kur i kaczek".
Jeden z funkcjonariuszy złożył skargę w komendzie wojewódzkiej we Wrocławiu.
50 z 82 strzelińskich policjantów napisało do komendanta wojewódzkiego: "Działania komendanta noszą cechy mobbingu, manii prześladowczej. W każdym z nas widzi potencjalnego wroga. Twierdzi, że przeciwko niemu spiskujemy". Zażądali kontroli.
Kontrolerzy sugerowali wycofanie skargi i dogadanie się z szefem. Mobbingu nie wykryli. Policjanci szykują doniesienie do prokuratury.(PAP)