Biuro Sun & Fun nie zaproponowało swoim klientom żadnej zmiany. - Firma wysyła pracownika, który nie ma zielonego pojęcia, infolinia nie odpowiada, my przejeżdżamy 300 km w naszym wypadku i stoimy tutaj, pytamy co mamy robić. Całujemy klamkę. I bezpieczeństwo jest dla nas ważniejsze, tym bardziej że jesteśmy z dziećmi i nie bardzo nam się chce tam lecieć - mówili rozgoryczeni podróżni.
Przedstawiciel biura z pytaniami odsyłał do siedziby w Warszawie.
Nie wszyscy obawiają się zamieszek. Niektórzy twierdzą, że wokół wylotów do Egiptu jest więcej szumu, a nie ma się czego obawiać. - Jesteśmy twardsi od nich - mówił jeden z turystów. Jednak takich osób jest niewiele, a w samolocie, który wystartował rano ponad połowa miejsc była wolna.