Miller struga wariata
Premier i prezydent na nocnej naradzie uzgadniali z wszechwładnym
biznesmenem Janem Kulczykiem skład rady nadzorczej jednej z najważniejszych dla kraju spółek - PKN Orlen. Takie rewelacje ujawnił były minister skarbu Wiesław Kaczmarek (46 l.). Co na to Leszek Miller? Zarzucił Kaczmarkowi urojenia. I tak jest za każdym razem. Ilekroć ktoś mówi coś niewygodnego dla Millera, ten wyjmuje na niego żółte papiery.
Tajne narady, na których dwie najważniejsze osoby w kraju dogadują się z prywatnym biznesmenem w sprawie strategicznej dla Polski firmy, to objaw nienormalnego państwa. Ale według premiera nie to jest złe, lecz nienormalny jest Wiesław Kaczmarek, który ujawnił, że dwa lata temu miało miejsce takie właśnie spotkanie.
Kaczmarek zaczął przypominać sobie niewygodne dla Millera sprawy dopiero teraz, gdy odszedł z rządu i z SLD. Ale czy były minister rzeczywiście cierpi na urojenia? Zarzeka się, że nic mu nie dolega. A inwektywy Millera składa na karb braku argumentów. - Do tego dochodzi zjawisko psychozy strachu - mówi nam o premierze.
Ale to nie pierwszy raz Miller doszukuje się choroby psychicznej u tych, którzy mogą mu zaszkodzić. Tak było przy sprawie Rywina. Może więc problem leży w stanie psychicznym samego premiera? - To zachowanie nie podlega naukowemu badaniu, bo gdy premier mówi swojemu byłemu ministrowi: jesteś wariat, to jest to po prostu śmieszne, żałosne i głupie! - ocenia psychoterapeta i psycholog Andrzej Samson (57 l.). - Tak zachowują się ludzie bezradni - dodaje.
Dziwne reakcje Millera dostrzega też senator Marek Balicki (51 l.), z zawodu psychiatra. - To problem radzenia sobie ze stresem. Prysł mit premiera jako żelaznego kancelerza, bo twardy człowiek kontroluje swoje zachowania i emocje - ocenia Balicki. Ale najgorsze jest to, że zachowania premiera to nie tylko jego sprawa. - Jeżeli ze stresem nie radzi sobie szef sklepu, to jest to problem tego sklepu. Ale jeśli taka przypadłość dotyka przywódców państwa, to jest to problem nas wszystkich - ostrzega senator.
AW