Miliony do kosza

Tysiące kierowców z Mazowsza uniknęło
płacenia mandatów. Jak? Zawdzięczają to m.in. opieszałości
urzędników wojewody. Budżet państwa stracił na tym aż 40 mln zł -
ujawnia "Gazeta Wyborcza".

22.06.2004 06:00

O potężnych stratach mówi najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza". Inspektorzy wykryli, że przez ostatnie lata wojewoda nie radził sobie ze ściąganiem mandatów. Korzystali na tym kierowcy, bo po trzech latach kara za łamanie prawa drogowego się przedawnia - podkreśla "Gazeta Wyborcza".

Straty mogą być jednak wyższe, bo na koniec grudnia do ściągnięcia pozostawało jeszcze 52 mln zł. Zdaniem NIK winni są temu m.in. opieszali urzędnicy wojewody, do których trafiają mandaty, głównie z policji. Wojewoda wystawia tzw. tytuły wykonawcze, na podstawie których urzędy skarbowe wysyłają di kierowcy komornika. Im szybciej dokument zostanie wystawiony, tym komornik ma więcej czasu.

Zdaniem NIK wojewoda się jednak nie śpieszy. Rok temu wniosek o ściganie kierowców wystawiał średnio po 218 dniach od momentu wystawienia mandatu - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)