Michnik wspomina Kuronia
Na łamach "Gazety Wyborczej" Adam Michnik wspomina zmarłego w czwartek Jacka Kuronia. Był niezawodny. Ciepły i serdeczny - zawsze,
gorący i radykalny - często, zimny i nieczuły - nigdy. Był dobry,
lojalny i odważny. Bywał rozumny szałem i szalony w swych
niezwykłych rozumowaniach. Miał niezwykle rzadki dar - mądrość
serca - pisze redaktor naczelny "GW".
19.06.2004 | aktual.: 19.06.2004 07:51
O Jacku napisano już i powiedziano niemal wszystko. Nie ma polityka w Polsce, którego by żegnano słowami tak wielkiej miłości i tak bezspornego szacunku - podkreśla Michnik.
Obaj z Jackiem nie lubiliśmy nigdy patosu i celebry w naszych blisko półwiekowych rozmowach. Jedno wszakże chciałbym przypomnieć. W marcu tego roku, gdy Jacek skończył 70 lat, pisał do niego Leszek Kołakowski: "Drogi Jacku, wszyscy, którzy Cię znają, zdumieni są, jak to się dzieje, że Ty, na którego wylało się tyle słów nienawiści, czy to od żurnalistów ubeckich, czy klerykałów nadętych, ludzi nie tej samej ideologii, ale tej samej mentalności, nigdy do nikogo słowem nienawiści się nie odezwałeś. Zdaje się, że wierzysz - tak jak kwakrzy - że z każdym człowiekiem można się jakoś porozumieć".