Miasto pęka w szwach
Zaraz po zakończeniu świąt w stronę
Zakopanego nieustannie zmierzały tłumy zmotoryzowanych turystów -
pisze "Gazeta Krakowska". Mimo że sylwester jeszcze przed nami,
to już teraz wiadomo, że Nowy Rok pod Tatrami witać będzie 300
tys. gości. A warto przypomnieć, że stałych mieszkańców stolica
Tatr ma nieco ponad trzydzieści tysięcy.
Miejsca noclegowe na sylwestra rezerwowane były już we wrześniu. W grudniu tworzono w biurach listy kolejkowe, na które zapisywali się ci, którzy liczyli, że ktoś w ostatniej chwili zrezygnuje. Trudno też znaleźć miejsce w zakopiańskich kwaterach prywatnych. W hotelach i pensjonatach jest podobnie. Ale i tak trzeba przyznać, że Zakopane daje sobie od lat radę z noclegami.
Znacznie gorzej jest w barach i restauracjach, które już teraz są przepełnione. Przed regionalnymi karczmami tworzą się kolejki. Podobnie jest przed bankomatami. Tłok i ścisk w sklepach spożywczych i aptekach. Aby kupić wino musujące na dzisiejszy wieczór trzeba było odstać swoje - opisuje dziennik.
Stacje benzynowe oblężone przez zmotoryzowanych. Ale ścisk jest nie tylko na Krupówkach. Na stokach narciarskich również. Takich tłumów jakie są teraz nie pamiętają nawet najstarsi górale. Przekłada się to na interwencje ratowników TOPR. Codziennie kilkunastu narciarzy trafia do zakopiańskiego szpitala. Kolejki do kolejek czy wyciągów są już na porządku dziennym. Nadal nie działa trasa narciarska na Gubałówce, choć nie brakuje ryzykantów, którzy mimo jej zamknięcia mkną na dół - informuje "Gazeta Krakowska". (PAP)