Media Markt: nie dla "Solidarności"
W gdańskim Media Markcie powstał pierwszy w
tej sieci związek zawodowy. Pożałujecie - ostrzegł dyrektor. Już zwolnił przewodniczącego "S" i o 100% podniósł ceny napojów
dla załogi - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
20.09.2006 | aktual.: 20.09.2006 13:56
Szef działu obsługi klienta Andrzej Rosiński zebrał podpisy 15 pracowników i stanął na czele tymczasowej komisji zakładowej. Jego zastępcą został Marcin Knieć. Chcieli wywalczyć podwyżki płac (sprzedawcy zarabiają ok. 1300 zł brutto), uregulować wypłaty za nadgodziny i nakłonić dyrekcję do zamontowania wydajniejszej klimatyzacji (zimą jest za zimno, latem za gorąco).
Media Markt jest częścią koncernu Metro Group, który zatrudnia 250 tys. pracowników na świecie. Dotąd w żadnym z 28 polskich marketów grupy nie powstał związek zawodowy.
Wiadomość o powołaniu "S" Rosiński ogłosił 12 września na zebraniu kierowników działów. Zapadła cisza - relacjonuje dziennik.
Po chwili odzywa się dyrektor marketu Grzegorz Radzikowski: Żeby była jasność. Pracownicy stracą wiele przywilejów. To była największa głupota, jaką mogliście zrobić w tej firmie. To jest tak głupie, tak niewdzięczne. I kto mi to zrobił? Marcina (wiceszef "S") awansowałem, a Andrzeja nie wyrzuciłem z pracy, choć na to kilka razy zasłużył. Cała załoga będzie tego żałować, a w dużej mierze i wy. Zobaczycie" - straszył.
"Cała załoga zaczęła żałować" już 13 września. W automatach na zapleczu marketu ceny napojów w puszkach skoczyły z 1 do 2 zł. Podrożała herbata, kawa i gorąca czekolada (z 80 gr do 1,50 zł). Dyrektor ograniczył też uprawnienia kierowników - nie mogą oni np. zamawiać towarów i zmieniać cen.
W czwartek Andrzej Rosiński został zwolniony dyscyplinarnie z art. 52 Kodeksu pracy: "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych". Dyrektor zarzucił Rosińskiemu, że 1 września podarł skargę klientki. Wybrała ona stacjonarny aparat telefoniczny i poprosiła Rosińskiego, by go podłączył i zaprezentował sygnał dzwonka. Rosiński odmówił, bo w całym Media Markcie nie ma możliwości technicznych podłączenia aparatu. Zniszczyłem skargę jako niezasadną. Mój błąd, który został wykorzystany - mówi. W obronie zwolnionego związkowca wystąpiła już Komisja Krajowa "S". (PAP)