Mecenas na chorobowym
Były adwokat z Gniezna od dziewięciu lat
unika odsiadki. Tydzień temu miał trafić po raz kolejny do
więzienia. Niestety. Ktoś go uprzedził i znowu zniknął - pisze "Gazeta Wyborcza".
Na razie jest 1:0 dla skazanego. Jednak mecz trwa dalej - komentuje Piotr Górecki, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. Sprawa byłego adwokata Marka T. to jedna z najdłuższych w polskim sądownictwie zabaw "w kotka i myszkę" skazanego sądem.
Już w 1994 r. gnieźnieński adwokat dostał 1,5 roku bezwzględnego więzienia za wyłudzenie pieniędzy. Gdy w lutym 1995 r. wyrok się uprawomocnił, nic nie stało na przeszkodzie, aby mecenas trafił za kratki. Skreślono go nawet z listy adwokackiej palestry. Od dziewięciu lat jednak prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu bezskutecznie poluje na byłego adwokata - informuje "GW".
"Problem tkwi w tym, że on od lat przedstawia zaświadczenia o różnych chorobach. Skutek jest zawsze taki, że dochodzi do odroczenia kary"- poinformował "Gazetę Wyborczą" Michał Laskowski, prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu. (PAP)