Maturalna skucha nauczycieli
Egzaminatorzy nowej matury wykorzystali niefrasobliwość warszawskiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej i do umów o dzieło wpisali sobie kwoty z sufitu, zamiast ministerialnych stawek. Wszystko przez to, że umowy były przez OKE podpisane i podstemplowane in blanco - wyjaśnia "Życie Warszawy".
28.05.2005 | aktual.: 11.05.2006 18:29
Dlaczego tak się stało? Warszawska OKE wydrukowała uniwersalne umowy dla dziewięciu tysięcy egzaminatorów prac maturalnych oraz dla weryfikatorów kontrolujących jakość sprawdzania prac. Rubryka ze stawką za sprawdzenie jednej matury pozostała wolna. Kwoty (poloniści po 10 zł za jedną sprawdzoną pracę, pozostali egzaminatorzy po osiem) mieli nauczycielom wpisać szefowie zespołów egzaminacyjnych.
- W jednym z zespołów zamiast obowiązujących stawek pedagodzy wpisali sobie z sufitu po 50 zł, nie kryje wzburzenia Krzysztof Lodziński, wicedyrektor warszawskiej OKE. - Wszyscy, którzy wpisali niezgodne z prawem stawki, dostaną nowe umowy. I na tym nasza współpraca się chyba zakończy, dodaje Lodziński.
Tymczasem nauczyciele uważają, że mieli prawo wpisać dowolne kwoty w tak przygotowane umowy. Mirosław Sawicki, minister edukacji, wypowie się w sprawie warszawskiego galimatiasu w poniedziałek. Okazuje się, że tak przygotowane dokumenty rozdano egzaminatorom tylko w stolicy. (PAP)