"Masa" musi umrzeć?
Najważniejszy polski świadek koronny "Masa"
wyznał "Super Expressowi", że boi się zemsty dawnych kompanów.
Zeznania Jarosława S. "Masy" pogrążyły całe kierownictwo gangu pruszkowskiego. Teraz po wyjściu na wolność jednego z bossów grupy, Jerzego Wieczorka "Żaby" coraz bardziej boi się o swoje życie.
Gdy cztery lata temu "Masa" zaczął sypać swoich dawnych kompanów, wyznaczyli oni cenę za jego głowę. W czwartek "Super Express" informował, że korzystając z kruczków prawnych z więzienia wyszedł za kaucją zaciekły wróg Jarosława S. - "Żaba". Życie świadka znalazło się w poważnym niebezpieczeństwie.
"Żaba" na wolności - zagrożenie wzrosło?" - zapytał "Super Express" Jarosława S. "Masę".
"Masa": "O sto procent. To skandal, że go wypuścili. Przestępcy takiego kalibru powinni siedzieć długie lata, a wychodzą przed terminem. "Żaba" łaskawie mówi, że chce 3 lata i 8 miesięcy, a po miesiącu jest na wolności. To parodia".
"Masa" oświadczył, że "Żaba" jest jego zatwardziałym wrogiem. Zapytany czy się boi, odpowiedział: "Pewnie, że się boję. Tu i ówdzie słyszę, że jak już wszyscy gangsterzy zostaną osądzeni, nie będę potrzebny i kopną mnie w tyłek. Już teraz jestem mniej cenny dla wymiaru sprawiedliwości. Ale zaznaczam: nie chodzi o policjantów, którzy mnie pilnują, bo ci robią to ofiarnie i z sercem". (PAP)