"Martwe dusze" głosowały?
O dopisywaniu "martwych dusz" na listach osób uprawnionych do głosowania w powtórzonej drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie donieśli polskim obserwatorom mieszkańcy obwodu charkowskiego.
Polscy wysłannicy odnotowali także liczne drobne nieprawidłowości, naruszające przebieg wyborów.
Według jednej z polskich obserwatorek, przyglądających się głosowaniu w Charkowie, mieszkańcy tego miasta poinformowali członków misji obserwacyjnej o tym, że na listach widzieli nazwiska swoich nieżyjących już sąsiadów.
W rozmowie z korespondentem PAP na Ukrainie obserwatorka podkreśliła jednak, że nie udało się w żaden sposób zweryfikować tych informacji.
Jak przekazała jedna z organizatorek Polskiej Misji Obserwacyjnej Maria Thun, obserwatorzy dopatrzyli się licznych drobnych nieprawidłowości w komisjach w obwodzie charkowskim. W niektórych komisjach po otwarciu lokali nie sporządzono protokołów z otwarcia komisji. Zauważyliśmy również, że zdarzało się, iż urny wyborcze były nieprawidłowo zapieczętowane - poinformowała Thun.
Dziwną sytuację zaobserwowano w szpitalu psychiatrycznym pod Charkowem, gdzie z przedstawionych Polakom informacji wynikało, że podczas listopadowej, unieważnionej drugiej tury wyborów uprawnionych do głosowania było ponad 700 osób, a tym razem zarejestrowano zaledwie 400. Tłumaczono to między innymi tym, że część osób skończyła już leczenie.