PolskaMarsz tumanów!

Marsz tumanów!

Jestem kompletnie otumaniony. Po prostu nie panuję nad tym, co się ze mną dzieje. Dlatego co chwila występuję przeciw własnemu interesowi. A nawet przeciw Polsce. Czas wreszcie podjąć wielki wysiłek i raz na zawsze z tym otumanieniem skończyć.

Marsz tumanów!
Źródło zdjęć: © AFP

04.10.2006 | aktual.: 04.10.2006 06:45

Zaczęło się od tego zeszłotygodniowego felietonu, w którym jak jakiś tuman dałem wyraz swojemu – jak to zdiagnozował jeden z Internautów – intelektualnemu AIDS. Przecież tylko chorobą i wynikającemu z niej skrajnemu otumanieniu można przypisać moje ówczesne wątpliwości, czy to dobrze, że dla partii rządzącej moralna rewolucja przy pomocy niemoralnych propozycji jest normalną aktywnością. Tuman ze mnie wyszedł i tyle, ale dalej było już tylko gorzej.

Otumaniony przez nie wiadomo jakie szare sieci wróciłem w tę środę do domu i zjadłem obiad. Wyobraźcie sobie! Obiad. Normalny solidny obiad, z dużą ilością warzyw a niewielką - pustych kalorii i nasyconych tłuszczów. Powiem więcej – otumanienie moje nie skończyło się bowiem na jednym obiedzie - w pozostałe dni tygodnia również jadłem równie porządne obiady, a także inne posiłki – w miarę regularnie. Do tego kolacje nie później niż o dwudziestej. Tuman!

Oczywiście przy takiej liczbie posiłków musiałem również robić zakupy. Niestety – także w kompletnym otumanieniu! Kupowałem bowiem rzeczy o najlepszym stosunku ceny do jakości, kierując się raczej własnym smakiem i rozsądkiem niż dzikimi promocjami i lojalnością do marki. Jeśli więc kupowałem – dajmy na to – pomidory, to nie jechałem do odległych o kilka przystanków delikatesów, by kupić drogie zielonkawe kuleczki z czarnymi plamkami, a schodziłem, jak otumaniony - do zieleniaka pod domem i brałem pomidory piękne i soczyste, za umiarkowaną cenę.

Spędziłem w tym tygodniu również kilka godzin w gronie przyjaciół –najwyraźniej tumanów jak ja, skoro zdecydowali się na miły wieczór przy dobrym jedzeniu i piciu w towarzystwie osób, z którymi ma się wspólne tematy do dyskusji. Dlaczego nie wybrali raczej jakichś aktywności, które nie sprawiają przyjemności i niczemu nie służą? Tuman przyciąga tumanów – to jest jasne. Nawet coś, co wygląda na rozsądne, w wykonaniu tumana jest po prostu antypaństwową działalnością – to akt, o którym nie ma powodów dyskutować.

Dyskutowanie w ogóle jest raczej oznaką tumaństwa. Ktoś, kto nie jest tumanem, nie musi dyskutować, bo już wszystko wie i akceptuje i krzyczy „hura” z tego powodu. Tylko tuman, do tego mocno otumaniony, woli debatować, rozprawiać, polemizować i prowadzić dyskurs. Ktoś kto tumanem nie jest, nie da sobie wmówić żadnemu tumanowi, że białe jest białe, czarne – czarne, a błękitne - błękitne!

Tuman niestety już dawno dał sobie to wmówić, więc teraz czeka na ten błękitny marsz tumanów. Ja jednak, jako nawrócony tuman, który wstydzi się swojego otumanienia, nie boi już prawdy i prosi o pokutę, naukę i weryfikację, mam nadzieję, że do żadnego marszu nie dojdzie. W końcu premier-komisarz-prezydent Marcinkiewicz o to poprosił. Bo podobno w Polsce jest teraz wojenna atmosfera. To prawda – co drugi na ulicy to zomowiec.

Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)