Marcin Plichta: Tusk sam się do nas zgłosił
„Gazeta Polska Codziennie” dotarła do dokumentów dotyczących współpracy Michała Tuska z liniami lotniczymi OLT Express, których właścicielem jest spółka Amber Gold. Co ciekawe, syn premiera już w czerwcu dopytywał, jaki wpływ na losy OLT miałby ewentualny upadek złotego imperium. W tym czasie wobec firmy Marcina Plichty tajne działania prowadziła ABW.
11.08.2012 | aktual.: 11.08.2012 09:42
Z ustaleń i dokumentów "GPC" wyłania się zupełnie inny obraz współpracy syna premiera z OLT Express, niż ten nakreślony w wywiadzie udzielonym w trójmiejskim dodatku „Gazety Wyborczej”, w którym wcześniej wiele lat pracował. Pisał tam o tematyce transportu, także o OLT Express, któremu poświęcił kilka osobnych, przychylnych artykułów.
Z posiadanych przez "GPC" dokumentów wynika, że w lipcu br. Michał Tusk nalegał na wypłatę z tytułu współpracy z OLT Express. Tymczasem w rozmowie z „GW” mówił coś zupełnie innego: „(…) Pierwszy raz w życiu byłem autentycznie wkurzony, że dostałem przelew. Stało się dla mnie oczywiste, że w sytuacji, w której OLT nie ma na nic pieniędzy, ktoś to wykorzysta przeciwko mnie. Poza tym źle się czuję z tym, że pewnie jako jeden z niewielu kontrahentów dostałem swoje pieniądze. (…)”.
W listopadzie 2011 r. syn premiera jako dziennikarz „GW” przeprowadził wywiad z Marcinem Plichtą, prezesem Amber Gold. Kilka tygodni później Michał Tusk zgłosił się do niego z propozycją współpracy.
– Sam się do nas zgłosił. Przyszedł sam. Powiedział, że wypala się w pracy w „GW”, że będą cięcia etatów. Osobiście ze mną rozmawiał. To wtedy przedstawiłem mu Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego OLT Express. Tusk, będąc u nas, zaproponował, że może być twarzą OLT Express. Mówił, że nie boi się firmować naszych linii – mówi „Codziennej” prezes Amber Gold. – Spytałem go, czy wie, jaka jest sytuacja z AG i czy nie boi się o reakcję ojca. Stwierdził, że zdanie ojca go nie interesuje i że chce budować swoją markę. Złożyliśmy mu propozycję, którą po kilku dniach odrzucił – dodaje Marcin Plichta. Syn premiera swoją decyzję uzasadniał rozmową z rodziną, która miała go przekonać do rezygnacji z pracy w OLT.
Kilka miesięcy po pierwszej rozmowie Michała Tuska z Marcinem Plichtą na temat pracy w OLT Express w gdańskim hotelu Hilton doszło do spotkania Marcina Plichty, prezesa Amber Gold, Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego OLT Express, Włodzimierza Machczyńskiego, prezesa gdańskiego lotniska, oraz Adama Skoniecznego, kierownika analiz ekonomicznych i marketingu portu lotniczego w Gdańsku.
"GPC" zapytała Marcina Plichtę, co było powodem tego spotkania. – Prezes Machczyński zarzucił, że mamy bardzo słabą reklamę i marketing. Mówił, że pomoże nam znaleźć kompetentną osobę. Po dwóch tygodniach zadzwonił i zaproponował Michała Tuska. To było w marcu, 15 lub 16 – mówi Plichta. – Zdziwiłem się, powiedziałem, że przecież nie chciał. "Przemyślał to” – usłyszałem w odpowiedzi – relacjonuje Plichta.
Dziennikarze "GPC" próbowali skontaktować się z prezesem Machczyńskim, ale nie odbierał telefonu. Co istotne, Tusk był drugim, po Jarosławie Frankowskim, człowiekiem poleconym do pracy w OLT Express przez władze portu lotniczego.
Aviarail, firma Michała Tuska, została założona 15 marca 2012 r. W tym samym dniu podjął on współpracę z OLT Express. Według informacji „Codziennej” syn premiera zastrzegł, że umowa musi być podpisana z OLT, a nie ze spółką Amber Gold, wokół której – co podkreślał – narosło wiele kontrowersji.
Dopiero później, już po podpisaniu umowy z OLT Express, Michał Tusk podjął pracę w gdańskim Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy. W czerwcu Michał Tusk interesował się tym, jaki wpływ na OLT Express miałby upadek Amber Gold. Osobiście rozpytywał o to kierownictwo OLT. Było to w czasie, gdy po zawiadomieniu BGŻ Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadziła tajne działania wobec Amber Gold.
Właścicielem OLT Express jest firma Amber Gold, w której sprawie od dwóch lat toczy się prokuratorskie śledztwo z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego. W czerwcu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła z kolei postępowanie dotyczące podejrzenia prania brudnych pieniędzy z zawiadomienia BGŻ, które wpłynęło do ABW. W lipcu wszystkie wątki zostały zebrane w jednym śledztwie, do którego trafiły także zawiadomienia klientów, twierdzących, że są poszkodowani przez Amber Gold. Śledztwo pod nadzorem prokuratury prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jednocześnie do gdańskiej prokuratury wpłynęły zawiadomienia Marcina Plichty o działaniu ABW i KNF na szkodę Amber Gold oraz zawiadomienie Stowarzyszenia Stop Korupcji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Michała Tuska, który pracując w gdańskim porcie lotniczym, jednocześnie współpracował z OLT Express – klientem Portu Lotniczego w Gdańsku. Firma Amber Gold była m.in. sponsorem filmu o Lechu Wałęsie w reżyserii Andrzeja Wajdy oraz wielu inicjatyw
miasta Gdańska.
Na przełomie 2011 i 2012 r. zgłosił się Pan do OLT Express z ofertą współpracy. Została ona przyjęta, jednak po konsultacjach rodzinnych Pan zrezygnował. Dopiero w marcu po rozmowie z prezesem lotniska podjął Pan współpracę.
Michał Tusk: Jak pamiętam, pierwsza rozmowa miała miejsce najwcześniej w styczniu. Druga jakiś czas później. Zarówno pierwszą, jak i drugą informację o tym, że OLT potrzebuje ludzi do pomocy, otrzymałem od prezesa portu lotniczego. Konsultacje rodzinne mogły co najwyżej dotyczyć mojej rozmowy z żoną, ale jeśli dobrze kojarzę, to po pierwszej rozmowie nie porozumieliśmy się co do konkretnych zadań i rodzina była najprostszą wymówką.
Ile razy spotkał się Pan z Marcinem Plichtą?
Jeszcze jako dziennikarz „Gazety Wyborczej”, przy okazji wywiadu. Potem były dwa spotkania. Oprócz tego mijaliśmy się nieraz na korytarzu siedziby. Amber Gold i OLT są w tym samym budynku. Natomiast podczas tych dwóch spotkań była ogólna rozmowa o moich obowiązkach i tyle. Resztę spraw załatwiałem z Jarosławem Frankowskim.
Dlaczego w czerwcu br. pytał Pan Marcina Plichtę „co by się stało z OLT Express, gdyby Amber Gold ogłosiło upadłość”?
- W czerwcu nie miałem kontaktu z Marcinem Plichtą. Ktoś wprowadza was w błąd. Oczywiście były takie rozmowy z Frankowskim. O Amber Gold mówiło się, że KNF ma je na liście i zarządza nim karana osoba. Z drugiej strony OLT to był ciekawy projekt, któremu poświęciło się wielu ludzi z branży.
Czyli rozmawiał Pan o tym z Frankowskim?
- Tak, rozmawiałem. Pytałem, czy OLT ma silne podstawy i czy czują się pewnie na wypadek sytuacji, gdyby doniesienia na temat Marcina Plichty się potwierdziły. Chciałem wiedzieć, czy byłoby to zagrożenie dla działalności OLT. To oczywiste, że mnie to interesowało. To była kluczowa rzecz, czy to działa, czy nie. Ale na pewno rozmawiałem o tym z Frankowskim, nie z Plichtą.
Dorota Kania, Wojciech Mucha