Mandat na odległość
Okazuje się, że można przebywać we Włoszech,
a mandat za jazdę na gapę autobusem płacić w Olsztynie. Dobitnie
przekonuje się o tym Aneta Podzielna. Jej perypetie opisuje
"Gazeta Olsztyńska".
24.09.2005 | aktual.: 24.09.2005 10:01
- Ktoś posługuje się moim nazwiskiem, a kontrolerzy z firmy Arsen wypisują mandaty, nie prosząc o dokumenty, żali się pani Aneta. Złożyła w tej sprawie doniesienie na policji.
Podzielna od 11 lat mieszka w Vicenza we Włoszech. W Polsce bywa średnio raz w roku. Kilka dni temu przyjechała właśnie z wizytą do rodziców w Olsztynku. - I dowiedziałam się, że do domu rodziców znowu przyszły wezwania do zapłaty mandatów za moją rzekomą jazdę bez biletu miejskim autobusem w Olsztynie, wystawione w kwietniu i sierpniu tego roku. W ubiegłym roku przyszły dwa identyczne mandaty, relacjonuje. - Wygląda na to, że kontrolerzy niczego się nie nauczyli i ciągle wystawiają mandaty na przysłowiową "gębę". Dlaczego nie proszą gapowiczów o dokumenty?
Na to pytanie nikt z Arsenu nie umiał gazecie odpowiedzieć. - Szefa nie ma, a tylko on rozmawia z mediami, poinformowała Magdalena Brzozowska z Arsenu. (PAP)