Mamy Cię!
Tylko sekundy będą potrzebne, aby namierzyć w Słupsku kradziony samochód i wszcząć alarm. W przyszłym tygodniu słupska policja uruchamia, na razie w formie testów, system komputerowego czytania tablic rejestracyjnych skradzionych aut. Cyfrowe urządzenie zbudowała jedna z warszawskich firm. Sprzęt kosztować ma ok. 80 tys. zł.
12.12.2005 | aktual.: 12.12.2005 08:43
- Jeśli wszystko się uda, to będziemy pierwsi w kraju, którzy wystartują z takim systemem - cieszy się insp. Waldemara Fuchs, komendant miejski policji w Słupsku. Jak działa ten cud techniki? Podobnie jak fotoradar, nawet tak samo wygląda. Urządzenie w trakcie poruszania się pojazdu robi zdjęcie jego numerów rejestracyjnych, przetwarza je cyfrowo i porównuje z wprowadzonymi do komputera danymi - numerami skradzionych aut (w fazie testów - skradzionych w województwie, docelowo w całym kraju).
Jeśli dane się zgodzą, to w ciągu kilku sekund na monitorze pojawi się komunikat o poszukiwanym aucie. Wtedy policja zarządzi blokady dróg albo wyśle patrole samochodowe, które osaczą skradziony pojazd. - Docelowo w systemie będą zainstalowane cztery kamery na podczerwień w różnych miejscach miasta - dodaje Fuchs. - W zależności od potrzeby będą zmieniać lokalizację. Słupska policja ma nadzieję, że nowe urządzenie jeśli zaliczy testy poprawi i tak coraz lepszą statystykę. W 2000 roku w Słupsku ukradziono 309 aut. W 2005 zaledwie 90.