Małpka na wolności
Wczoraj około południa mała małpka
postanowiła opuścić stołeczny ogród. Pracownicy zoo znaleźli ją na
pobliskim drzewie. Zwinność zwierzaka wygrała jednak z
przestarzałym sprzętem - pisze "Życie Warszawy".
07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 06:02
Młody samczyk na co dzień mieszka na wyspie w stołecznym zoo. Wczoraj jednak postanowił pospacerować sobie po okolicy. "Taki numer wykręcił nam już po raz drugi" - mówi Barbara Zalewska, która wczoraj dyżurowała w ogrodzie. Pracownicy ogrodu od razu rozpoczęli poszukiwania. Dopiero po półgodzinie zguba została dostrzeżona przez dwie spacerowiczki - podaje dziennik.
Małpka siedziała na lipie tuż za granicą ogrodu. Niestety, złapanie uciekiniera nie było takie proste. Małe, bo zaledwie 30-centymetrowe, zwierzątko szybko przeskakiwało z gałęzi na gałąź. Po trzech godzinach postanowiło zmienić także drzewo na zdecydowanie wyższe. Opiekunowie zwierzaków narzekają na przestarzały sprzęt. Siatki do łapania, których używali wczoraj, były za duże i osadzone na bardzo ciężkich drewnianych kijach. Zwierzaka nie można było także uśpić. Strzykawki, którymi dysponuje zoo, są za duże dla tak małych zwierząt. Jeden strzał mógłby złamać małpie kręgosłup lub przebić płuca - informuje gazeta.
Zoo oprócz przestarzałego sprzętu miało wczoraj jeszcze jeden problem. Według nowych przepisów, które zaczęły obowiązywać wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej, jeśli jakiekolwiek zwierzę ucieknie z zoo, ogród powinien zostać zamknięty. "W tym wypadku nie było takiej potrzeby" - przekonuje Barbara Zalewska. "Małpy sajmiri nie są niebezpieczne, nie zagrażają człowiekowi w żaden sposób. Zamykanie ogrodu było więc zupełnie niepotrzebne". Samiec małpki sajmiri jest łagodny i płochliwy - podaje "Życie Warszawy". (PAP)