Makaron z urzędu
Żywność z Unii, którą mieli dostać przed
świętami najbiedniejsi, trafiła do domów emerytowanych pracowników
Urzędu Miasta - donosi "Gazeta Lubuska".
26.11.2004 | aktual.: 26.11.2004 07:13
Najpierw był telefon z magistratu, z pytaniem: czy emeryt przyjmie dar? "Nie było konkretów, co to będzie. Ojciec odpowiedział 'tak'. Myślał, że to tradycyjna paczka świąteczna dla emerytów" - opowiada syn jednego z obdarowanych. Prezent przyjechał do jego rodziców w środę wieczorem. Ścięło ich z nóg, a on sam klął przez pół wieczora.
Paczka zawierała: makaron wyborowy świderki, ryż i mleko w proszku. Na opakowaniach był napis: "Pomoc UE. Produkt dostarczany w ramach programu Dostarczanie żywności dla najuboższej ludności Unii Europejskiej 2003/2004, nie jest przeznaczony do sprzedaży" - pisze "Gazeta Lubuska".
"Dla najuboższych? Moi rodzice nie są biedni" - mówi syn. "To my szykujemy paczki dla samotnych matek, dla których urząd nie ma pieniędzy, a on nam mleko przysyła? Jasna cholera, znów się zdenerwowałem". "Bo to jest skandal! Żywności jest mało, a trafiła nie do tych, co jej potrzebują" - wtóruje mu poinformowany przez "Gazetę Lubuską" o sprawie Zbigniew Barski z Zachodniego Banku Żywności, który prowadzi akcję rozdawania unijnych produktów w Lubuskiem.
Któraś z organizacji okrężną drogą postanowiła prawdopodobnie dogodzić magistratowi, z którym współpracuje. Na makaronie nie jest napisane, kto go "uwarzył". Dlatego gazeta zadzwoniła do magistratu i dowiedziała się, że żywność faktycznie rozwozili emerytom pracownicy urzędu, ale dostali ją dzięki Polskiemu Komitetowi Pomocy Społecznej.
Komitet dostał około siedmiu ton unijnej żywności. "Część darów trafiła przez pana organizację do Urzędu Miasta" informuje dziennik społecznego prezesa Komitetu Aleksandra Sipowicza. "Naprawdę? Sprawdzę to" - odpowiada dziennikarzowi prezes "Gazecie Lubuskiej." Po kilkunastu minutach prezes oddzwania: "Faktycznie, ponieważ dostaliśmy sporo żywności, część trafiła do najbardziej potrzebujących emerytowanych urzędników. To bardzo sympatyczna inicjatywa naszej pani skarbnik, która jest byłym pracownikiem magistratu. Ściśle współpracujemy z miastem" - wyjaśnia "Gazecie Lubuskiej". (PAP)