"Majonez" do aresztu?
Henryk M., były minister spraw wewnętrznych i prezydent GKS Wybrzeże, już kilkadziesiąt godzin spędził zamknięty w policyjnej izbie zatrzymań w Bydgoszczy. - Po przesłuchaniu M. postanowiliśmy, że będziemy wnioskować o areszt - powiedział nam Jan Bednarek z bydgoskiej Prokuratury Okręgowej.
Byłemu szefowi gdańskich żużlowców prokuratura zarzuca nadużycia w klubie na ponad 2 mln zł. Bydgoski sąd miał wczoraj zdecydować, czy aresztować Henryka M., ale tego nie zrobił. Decyzja ma zapaść dopiero dziś. - Uważamy, że zatrzymany wyłudził tę kwotę wspólnie z Tomaszem K. - dodali śledczy.
Chodzi o pieniądze, które trafiały do klubu od sponsora. W latach 1999-2000 Rafineria Gdańska przekazała ponad 4 mln zł. Część tych pieniędzy klub przelał na konto gdyńskiej firmy CRF jako wynagrodzenie za doradztwo finansowe. Prokuratorzy uważają, że usługa ta nigdy nie została wykonana, a cała transakcja miała tylko jeden cel - wyprowadzenie pieniędzy z klubu. Śledczy przyjęli kilka hipotez, co stało się z milionami i obecnie je sprawdzają. Po zbadaniu umów CRF okazało się, że pieniądze trafiły do spółki zarejestrowanej na Cyprze. Co się dalej z nimi działo, na razie nie wiadomo.
Henryk M. nazywany przez fanów żużla "Majonezem" jest szóstym podejrzanym w sprawie. Dotychczas zarzuty przedstawiono Tomaszowi K. z CRF, Wojciechowi T. oraz trzem księgowym z klubu. Kobiety podejrzane są o przywłaszczenie pieniędzy i fałszowanie delegacji. Król gdańskiego żużla miał zostać zatrzymany w ubiegłym tygodniu. M. prawdopodobnie dowiedział się o zamiarach wymiaru sprawiedliwości i postanowił sam zgłosić się do prokuratury.
Dwa lata temu pisaliśmy o postępowaniu w sprawie CRF. Gdy w końcu udało się nam skontaktować z prezydentem GKS, reporter ?Dziennika? usłyszał słuchawce: - Postępowanie? Niech się toczy. To nie pierwsza sprawa. Nie obchodzi mnie to.
"Majonez" miał wcześniej zatargi z prawem - został skazany za jazdę nieoclonym samochodem. Historia z GKS jest jednak znacznie poważniejsza. Jeden ze znanych trójmiejskich adwokatów, zaprzyjaźniony z byłym prezydentem GKS, powiedział nam, że sprawa ma wątek polityczny: - Przecież w tym postępowaniu od miesięcy nic się nie działo. Dlaczego właśnie teraz zamknęli ministra? Bo rząd się wali, więc było zapotrzebowanie na skompromitowanie kogoś z ekipy Mazowieckiego.
Krzysztof Katka