Maciej Orłoś
Na pytania odpowiada dziennikarz i prowadzący "Teleexpress" w TVP 1
01.07.2005 00:51
Motto życiowe: nie mam motta życiowego, ale pytanie o motto życiowe często się powtarza, więc muszę chyba wreszcie na coś się zdecydować. Obiecuję, że następnym razem podam moje motto życiowe.
Data i miejsce urodzenia: urodziłem się w latach sześćdziesiątych, konkretnie na początku lat sześćdziesiątych, dokładnie w 1960 roku. W lecie. Dokładniej w lipcu. 16 lipca.
Studia: PWST im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, obecna Akademia Teatralna, wydział aktorski.
Jestem: 45 letnim Polakiem, który ma czasem wrażenie, że rzeczywistość go przerasta, ale jakoś daje radę, mając nadzieję, że nie nigdy opuści go poczucie humoru.
Moje pierwsze zarobione pieniądze: w dubbingu, czyli w Studio Opracowań Filmów w Warszawie, w wieku 12 lat - podłożyłem głos pod jednego z głównych bohaterów bułgarskiego filmu dla młodzieży. Za honorarium kupiłem sobie rower - składaka marki Karat (lub Sokół - nie pamiętam).
Moja pierwsza praca w mediach: w wieku ok. 7 lat - występ w telewizyjnym programie o misiu Kolargolu, ale nie zapłacili mi za to, więc chyba się nie liczy jako praca; nie licząc więc epizodu z misiem Kolargolem, to prawdopodobnie próbne prowadzenie programu w radiu Kolor na przełomie lat 89-90, zakończone klapą.
Mój pierwszy materiał: dla Teleexpressu, o realizacji zdjęć do filmu "Enak" Sławomira Idziaka z Irene Jacob, w 1992 roku.
Do tej pory pracowałem w: dubbingu, Teatrze Ateneum, w warsztacie opon samochodowych w Blackpool, na budowie w Londynie, w londyńskim wydawnictwie PULS, w Niezależnej Oficynie Wydawniczej NOWA, na molo w Seaside Heights w stanie New Jersey, w filmie, w telewizji, we własnej firmie i we własnym domu.
Moja praca to: coś, na co narzekają moje dzieci, a ja im tłumaczę, że nie ma rady, i że dobrze jeśli się lubi swoją pracę, a tata właśnie tak ma.
Nie chciałbym pracować dla: kogoś, kto by mi działał na nerwy lub/i był chamem lub/i debilem lub/i tchórzem.
Szefem jestem: rozbieganym i niepoukładanym, ale za to dobrotliwym i w ogóle - nie ma co ukrywać - dobrym. To dotyczy mojej firmy, bo w telewizji szefem nie jestem.
U pracowników cenię: wprowadzanie dobrej atmosfery.
Nie przyjąłbym do pracy: kogoś, kto by się nie nadawał do tej pracy.
Konkurencja to: - wolałbym na razie nie wnikać w szczegóły, gdyż sprawy "konkurencji" trochę mi się ostatnio pogmatwały…
Czuję satysfakcję, gdy: podchodzi do mnie ktoś na ulicy i nie myli mnie z żadnym z kolegów z telewizji. Najbardziej stresuje mnie: praca w telewizji.
Największe życiowe osiągnięcie: nie mam czegoś takiego; kilka osiągnięć mam, ale nie wiem, które jest największe.
Hobby: nie mam, choć ostatnio rozważam rozpoczęcie kolekcjonowania krawatów.
Sporty ekstremalne dla mnie to: co ekstremalnie niebezpieczne, a zwłaszcza to, co wiąże się z wiszeniem głową w dół.
Wakacje spędzam: w drodze, rozwożąc dzieci na wakacje.
W kuchni moją specjalnością jest: gotowanie wody w czajniku elektrycznym.
Seks to dla mnie: podobnie jak - podejrzewam - dla większości ludzi, bardzo intrygujące przeżycie.
Pensja wystarcza mi na...: na nic mi nie wystarcza, gdyż jej nie mam. Mam tylko honoraria.
Telefon komórkowy to dla mnie: przyjaciel i wróg, pomoc i utrudnienie, przyjemność i udręka.
Brzydzę się: insektów, ze szczególnym uwzględnieniem karaluchów; ze szczurami też nie jest najlepiej.
Zazdroszczę..: Billowi Gates'owi, Rogerowi Federer'owi, Robertowi de Niro, Leszkowi Możdżerowi, Tigerowi Woods'owi, Jimowi Jarmush'owi, Michaelowi Stipe'owi i Davidowi Lettermanowi.
Boję się, że: wybory wygra jeden z kandydatów, którego się boję.
Marzę o tym, żeby: wyburzono kiedyś Dworzec Centralny w Warszawie, i żeby zbudowano w tym miejscu nowy, sensowny dworzec.
Internet to dla mnie:patrz pkt. dotyczący telefonu komórkowego.
Polityka to dla mnie: dziedzina życia, która w Polsce jest absolutnie niedorozwinięta.
Czytanie gazety zaczynam od: sprawdzenia, czy nie ma czegoś na mój temat.
Ulubiona gazeta/czasopismo: Przekrój.
Ulubiona audycja radiowa: prawie wszystko w radiu PIN. Ulubiony program w tv: po dłuższym namyśle stwierdzam, że nie ma takiego, a o Teleexpressie nie wypada mi wspominać.
Ulubiona książka: chyba Nieznośna lekkość bytu. Albo Transatlantyk. Albo Hańba. Nie jestem pewien.
Ulubiony obraz: "Gas" Eduarda Hoppera i martwe natury Cezanne'a.
Ulubiona melodia: Hey Jude Beatlesów, Everybody Hurts REM, Knocking on Heavens Door Dylana, Brothers In arms, Are you going with me Pata Metheny, Groszki i róże, Dziwny jest ten świat, Sen o Warszawie, Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka i cała masa innych pięknych melodii.
Ulubiony film: Kabaret. Pat Garret i Billy Kid, Świadek, Piknik pod wiszącą skałą, Noc na ziemi i cała masa innych filmów, niekoniecznie komercyjnych.
Ulubiona strona internetowa: wiadomo - wirtualnemedia.pl