Macho zając
Przy okazji kłopotów Zbigniewa Sobotki wyjątkową aktywność okazuje jego klubowy kolega, poseł SLD Jerzy Dziewulski. Pełno go wszędzie, szczególnie tam, gdzie są dziennikarze i kamery - pisze w "Rzeczpospolitej" Krzysztof Gottesman.
18.10.2003 | aktual.: 18.10.2003 07:49
W czwartek z pewną siebie miną powiedział Dziewulski, że zeznania, które złożył Kowalczyk, w żadnym wypadku nie obciążają Sobotki. I szczegółowo zrelacjonował rozmowę komendanta głównego policji z byłym wiceministrem spraw wewnętrznych. Skąd ją znał? Trudno powiedzieć - przyznaje publicysta.
Ten milicyjny emeryt, w przeszłości pozostający w bliskich kontaktach ze współwłaścicielem spółki Art B Bogusławem Bagsikiem, właściciel kilku samochodów i motocykli, kreujący siebie na silnego mężczyznę - nie po raz pierwszy wypowiada się o najważniejszych sprawach dla SLD. I wypowiada się w tonie sugerującym, że nie jest zwykłym posłem Sojuszu - zauważa Gottesman.
Wypowiedzi te często dotyczą spraw związanych z policją i służbami specjalnymi. Niektórzy posłowie i specjaliści od SLD mówią o Dziewulskim, że już wiele razy pełnił rolę zająca. To, czego nie wypada powiedzieć kierownictwu partii, mówi "Dziewul". I jest z tego dumny - odnotowuje komentator "Rz".
Więcej: Rzeczpospolita - Macho zając