Łysy może więcej
Mają wyższe IQ, są aktywniejsi i... bardziej ich widać. Coraz bardziej, bo łysych w Polsce jest ponad 5 milionów.
22.03.2004 16:51
Czytałem ostatnio córce wiersz Brzechwy, w którym poeta pytał: na co łysemu łysina? Cały czas się nad tym zastanawiam, bo Brzechwa nie udzielił odpowiedzi – mówi Piotr Kuciński, łysy prezenter TVP 3. Nie tylko jego natchnęła łysa głowa. Eubulides, uczeń Euklidesa, zastanawiał się: jeśli człowiek utraci jeden włos, to jeszcze nie łysina. A jeśli utraci dwa? – dywagował, stawiając filozoficzne pytanie: od kiedy zaczyna się łysina? Platona "Pochwałę łysiny" podobno na co dzień nosi ze sobą premier Józef Oleksy.
A jednak zwykle preferowano głowę porośniętą: "Włosy twe: rozżagwiona rozkoszy pochodnia, kojące jako morze, kuszące jak zbrodnia... Jak w lesie o zachodzie, zabłądzić w ich złocie!", rozmarzał się erotycznie Leopold Staff. Od zarania dziejów przypisywano włosom magiczne właściwości. Cuchulainn, celtycki heros o trójbarwnej czuprynie, był niepokonany. Wężowe włosy greckiej Gorgony symbolizowały wprawdzie śmierć, ale pukiel jej włosów bronił Jazona przed niebezpieczeństwami. Samson, zdradzony przez kochankę, stracił włosy, a wraz z nimi nadludzką siłę.
Włosy uważano za siedlisko życia, siły, duszy, mocy magicznych, a u kobiet też sił zniewalających mężczyzn. Wiąże się to zapewne z faktem, że ucięte ciągle odrastają. Jeszcze dzisiaj wiele osób wierzy, że mając czyjś pukiel włosów, można zaszkodzić jego właścicielowi. Dlatego też niektórzy skrzętnie zbierają i niszczą swoje obcięte włosy. Między innymi tak postępował Picasso.
Dlaczego czoło opada na plecy
Czy włosy na głowie są potrzebne, czy to tylko ozdoba? A jeśli są potrzebne, to dlaczego je tracimy?
– Włosy tworzą izolacyjną warstwę ochronną – mówi dr Jolanta Ciesielska, dermatolog, członkini Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych – chronią przed urazami, promieniowaniem słonecznym, utrzymują odpowiednią temperaturę. Ponadto włosy zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn to ważny atrybut urody, oznaka zdrowia, witalności i młodości – przyznaje dr Ciesielska.
Przeciętnie człowiek ma ok. 100 tys. włosów (blondyni – 140 tys., bruneci – 155 tys., a osoby o włosach rudych jedynie 85 tys.). – Ich stan zależy od ogólnej kondycji, komórki włosów bowiem łatwo reagują na każde zaburzenie równowagi organizmu – mówi dr Ciesielska. Włosy są zbudowane z martwych komórek, można je barwić, nabłyszczać, nawilgacać, pogrubiać, ale nie można ich ożywić. Muszą wyrosnąć nowe. Tylko że czasem... nie chcą.
W miarę starzenia się człowieka jego włosy stają się rzadsze, cieńsze i siwieją. Między 30. a 50. rokiem życia u osób rasy kaukaskiej, a do niej należymy, takie objawy pojawiają się prawie stuprocentowo. Włosy 18-letniej dziewczyny z natury rzeczy są zatem piękniejsze niż włosy starszej pani.
Zdaniem Siegfrieda Meryna, Markusa Metka i Georga Kindela, autorów książki "Mężczyzna 21 wieku", aż 95% przypadków łysienia ma podłoże genetyczne. Najnowsze badania amerykańskie wykazują, że gen łysienia może się ujawnić nawet w szóstym pokoleniu. Jednym z zasadniczych celów naukowców jest odnalezienie genów odpowiedzialnych za ten proces. Stephen Harrap i Justine Ellis z University of Melbourne w Australii zlokalizowali jeden z nich w chromosomie X. – Badania genetyków nie przyniosły jeszcze rezultatów w postaci gotowego preparatu, ale należy się spodziewać, że stanie się to w ciągu najbliższych lat – twierdzi Rodney Sinclair z University of Melbourne, który prowadzi program poszukiwań genu łysienia wśród Australijczyków. Jak pokazują najnowsze badania, co czwarty mężczyzna i co dziesiąta kobieta są zagrożeni łysiną. Łysienie dotyczy głównie białych, dużo rzadziej przytrafia się Azjatom i Murzynom. Najczęstsze jest tzw. łysienie androgenowe, czyli łysienie typu męskiego, wiążące się ze zbyt wysokim poziomem
męskich hormonów lub nadwrażliwością organizmu na nie, nawet gdy ich poziom mieści się w normie. Pomimo swojej nazwy występuje zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. W niektórych okolicach głowy zdrowe włosy zostają zastąpione przez włosy cienkie, niezawierające barwnika, krótkie i łamliwe. Włosy te szybko wypadają i powstaje łysina. Ten typ łysienia może rozpoczynać się u mężczyzn nawet tuż po 20. roku życia, zwykle w okolicy skroniowej, czołowej i na szczycie, ponieważ w tych miejscach mieszki włosowe reagują na androgeny.
Zdaniem dr Magdaleny Brajczewskiej, szefowej Centrum Dermatologicznego Dermedica, obecnie narasta zjawisko wypadania włosów typu hormonalnego także u kobiet: – Po pierwsze, kobiety ulegają "androgenizacji" prawdopodobnie ze względu na aktywny, pełen wyzwań i stresu tryb życia. Musimy być silniejsze, bardziej zdecydowane – być może to jest powodem tych częstszych zaburzeń androgennych? – zastanawia się dr Brajczewska. – Po drugie, do wypadania włosów mogą się przyczyniać preparaty hormonalne, a wiele kobiet leczy się hormonalnie lub przyjmuje antykoncepcyjne leki hormonalne.
Problem polega na tym, że trudno postawić prawidłową diagnozę. Robi się morfologię krwi, bada skład mikroelementów we krwi i we włosach, poziom hormonów androgenowych i tarczycy, sposób odżywiania się, styl życia, prowadzi badania immunologiczne...
– Czasem jednak po prostu nie udaje się ustalić przyczyny. Nie zawsze zatem leczy się ze stuprocentowym przekonaniem, że to właśnie stanowi prawdziwą przyczynę wypadania włosów – mówi dr Brajczewska.
– Wypadanie włosów u kobiet jest procesem bardzo złożonym. Może być typu androgenowego, ale występuje znacznie rzadziej niż u mężczyzn i nie powoduje całkowitego wypadnięcia włosów – zauważa dr Ciesielska. Kłopoty związane z utratą włosów u kobiet mogą być spowodowane chorobami, niewłaściwą fryzurą (np. koński ogon bardzo osłabia cebulki) i złą pielęgnacją włosów. Leczenie wymaga wykonania szeregu badań potwierdzających lub wykluczających współistnienie innych chorób. Schorzenia powodujące wypadanie włosów to m.in.: choroby tarczycy i przysadki, choroby ginekologiczne oraz skóry głowy – łojotokowe zapalenie, stany zapalne przebiegające z gorączką, a także zaburzenia w odżywianiu powodujące niski poziom białka, witamin i żelaza.
Pożyczki, zaczeski, tupety
Kiedy fryzura zawodzi, łysiejący zwracają się ku sztuczkom charakteryzacji. Powszechnie wiadomo, że Cher czy Britney Spears mają loki z plastiku, a Tina Turner zawsze śpiewa w peruce. Kobietom bardziej to przystoi. Czesław Niemen, choć od lat 60. występował w peruce, starał się, by fakt ten nie był powszechnie znany. Jednak obserwuje się odchodzenie od maskowania łysiny. – We współczesnej charakteryzacji bardzo rzadko korzystamy ze sztucznych wspomagaczy – peruk czy tresek. Tupeciki zdecydowanie nie są na topie, bo nikt nie chce sztuczności. – mówi Renata Zygmunciak, szefowa charakteryzatorek TVP. – Chyba że chodzi o charakteryzację aktorską do programów rozrywkowych lub gdy ktoś naprawdę nalega. Aktorki dużo bardziej przejmują się niedostatkami fryzury niż mężczyźni, ale one także stronią od peruk. Dzisiaj jest moda na naturalność, a każde w miarę wytrawne oko zauważy sztuczne włosy – tłumaczy charakteryzatorka. – Jeśli aktorki mają problemy z włosami, stosujemy kapelusze – zdradza. Natomiast nie żałuje się
lakierów, pianek i innych kosmetyków, by poprawić to, w co aktor lub aktorka zostali wyposażeni przez naturę: – Liczy się tylko efekt studyjny, więc taka fryzura może się rozpaść tuż po programie.
Innym sprytnym zabiegiem charakteryzatorskim jest przyciemnianie skóry głowy, w przypadku gdy mężczyzna ma rzadkie włosy. – Specjalnymi korektorami zamalowuje się puste przestrzenie, przez które mogłaby prześwitywać skóra głowy. To stara sztuczka charakteryzatorska, dziś dosyć rzadko stosowana.
Piotr Kuciński, prezenter TVP 3, jest łysy prawie od podstawówki. – Łysy w charakteryzatorni zajmuje tyle czasu, ile rasowa kobieta. Na całą czaszkę trzeba nałożyć podkład i puder. Trzeba też odpowiednio ustawić oświetlenie w studiu, bo głowa, przedmiot kulisty, odbija światło zupełnie inaczej. Ale nigdy w życiu nie stosowałbym żadnych maskownic!
– Mężczyźni są raczej nastawieni negatywnie do sztucznych upiększeń – mówi dr Brajczewska. – Natomiast panie chętnie w sztuczny sposób uzupełniają włosy.
Kontrowersje wśród specjalistów budzą zabiegi przedłużania i zagęszczania włosów. Dowiązywanie, doplatanie lub zgrzewanie nowych kosmyków do istniejących może zniszczyć słabe, kruche włosy, doprowadzając często do punktowego łysienia, a podczas snu węzełki mogą wycierać nasze cebulki.
Inne metody sztucznego zagęszczania włosów polegają na ręcznym wszczepianiu pojedynczych nowych włosów do cienkiej jak pergamin mikroskóry. "Micro Derme powoduje idealne złudzenie prawdziwego owłosienia. Pozwala na całkowitą swobodę w każdej sytuacji bez obawy, iż fryzurę nagle zdmuchnie wiatr. Można stanąć w oku cyklonu, nie mówiąc o jeździe cabrioletem", zachęca na swoich stronach internetowych klinika działająca od 14 lat. Koszt sztucznych włosów, które trzymają się na głowie pięć, siedem lat, zaczyna się od 1,5 tys. zł. Z bielskich metod korzystają osoby publiczne, jak Shazza, Bogna Sworowska czy Bogusław Linda, których zdjęcia są zamieszczone w broszurach kliniki. – Mam wielu klientów, ale nikt o tym nie wie, bo fryzury nie można odróżnić od naturalnej – przekonuje właściciel kliniki i jej żywa reklama, Ryszard Gzela.
Przeszczepy są skuteczne, kiedy pacjent ma wystarczającą ilość swoich własnych włosów potrzebnych do przeszczepu oraz ok. 40-50 lat, bo wówczas jest duże prawdopodobieństwo, że wypadanie włosów nie będzie postępowało. Osoby młodsze muszą pamiętać, że wprawdzie włosy przeszczepione z tyłu głowy nie będą wypadały, ale "stare" owłosienie ciągle będzie się przerzedzało, co po pewnym czasie wygląda nienaturalnie. W takiej sytuacji potrzebne są kolejne przeszczepy. Na efekt końcowy przeszczepu istotny wpływ ma ilość włosów pacjenta. Tylko włosy z tylnej części głowy (niewrażliwe na działanie testosteronu) można wykorzystać jako transplanty. Ponadto przy wszczepianiu włosów istnieje duże zagrożenie uszkodzenia cebulek włosowych, które się zachowały. – Efekt po niedługim czasie może być taki sam jak przed zabiegiem – przestrzega Ryszard Gzela. – Przeszczep to tylko doraźne przeniesienie włosów z miejsc, gdzie rosną, w miejsca, gdzie ich brakuje. Po przeszczepie włosów nie przybywa, gdyż nie rozrastają się jak trawa
– tłumaczy obrazowo. Leszek Mazan, krakowski dziennikarz, szef Polskiej Partii Łysych, która walczy o to, by dowartościowywać gołogłowych, jest krytykiem maskownic. – Namawiam do stosowania starej zasady konserwatorów zabytków: jeśli czegoś nie możesz ukryć – wyeksponuj! Jesteśmy zdecydowanie przeciwni wszelkim pożyczkom, zaczeskom, przeszczepom. To śmieszne i poniżające – mówi.
Zdecydowanym przeciwnikiem ukrywania nagiej czaszki jest także poseł Dziewulski: – Odkąd pogodziłem się z łysiną, mówię twardo: żadnych włosów! Golę się specjalną maszynką co drugi dzień. Wydaję wprawdzie więcej niż przeciętny Polak na kremy z filtrem i balsamy po goleniu, ale trzeba być konsekwentnym w przyjęciu pewnej estetyki.
Jerzy Urban przyznaje, że miał niegdyś zakusy do "mniej kabotyńskich" form maskowania: – Nosiłem kapelusz, by zatuszować łysinę i niski wzrost. Doszedłem jednak do wniosku, że tylko podkreślam te cechy i upodabniam się coraz bardziej do starego grzyba.
Może więc rozsądniej posłuchać rady rzymskiego poety Marcjalisa? Pisał on: "Nic bardziej pogardy godnego niż łysy udający, że ma włosy".
Uwierzyć w swój blask
Bolesne, drogie i żmudne terapie, poniżające maskowanie... Co trzeci biały mężczyzna około trzydziestki zaczyna łysieć; w wieku 50 lat łysych jest już połowa. Biorąc pod uwagę, że według GUS mężczyzn między trzydziestką a czterdziestką jest w Polsce ponad 2,5 mln, a starszych – ponad 8,5 mln, wychodzi na to, że w kraju nad Wisłą żyje grubo ponad 5 mln łysych mężczyzn. Po co walczyć z czymś, co jest tak powszechne, zamiast delektować się szlachetnym kształtem nagiej czaszki? Tym bardziej że być może prorocze okaże się hasło czeskiego ruchu łysych: "Przyszłość należy do łysych". Japońscy naukowcy twierdzą bowiem, iż do roku 2500 prawdopodobnie wszyscy będziemy łysi. Jerzy Urban po latach konsultacji lekarskich zmienił front działania. – Będąc młody, sądziłem, że włosy są ozdobą, i żałowałem, że mi wychodzą. Dziś wiem, że są resztką zwierzęcości, więc ich brak w przypadku człowieka to zaleta – mówi. Tymczasem, jak podają Siegfried Meryn, Markus Metka i Georg Kindel, zaledwie dla 8% łysych świecąca głowa nie
jest problemem, a trzy czwarte jest ze swoim wyglądem nieszczęśliwych. Zdaniem Leszka Mazana, winę ponosi społeczeństwo. – Współcześnie obserwuję jakąś nową odmianę rasizmu w odniesieniu do łysych – narzeka. – Łysi przegrywają na wielu polach: w negocjacjach i mediacjach, w wyborach politycznych, na estradzie... Mniej jest łysych na wysokich stanowiskach. Są dyskryminowani w literaturze i sztuce – wylicza Leszek Mazan. Zdaniem Piotra Kucińskiego, łysi wykształcili w sobie wzajemnie mechanizm, że swój ciągnie do swego: – Na spotkaniach czy bankietach łysi trzymają się razem. Automatycznie wiem, że łysy, to znaczy fajny. Ostatnio złapałem się na tym, że specjalnie na zebraniu usiadłem obok innego łysego.
Łysi na całym świecie zakładają swoje stowarzyszenia. Pierwszy ruch łysych powstał w Południowej Karolinie, gdzie w apogeum należały doń prawie 2 mln osób. Obecnie bardzo silnie działa partia łysych na Słowacji, z siedzibą w Trenczynie, a także w Czechach, Niemczech, Kolumbii i w Belgii. "Łyse jest piękne", powiadają przedstawiciele belgijskiego bractwa łysych i co roku wybierają najpiękniejszego łysego. Tegoroczny zwycięzca miał aż 30 cm kwadratowych łysiny. Polski ruch łysych także organizował konkursy piękności pod hasłem "Mój mąż świeci najpiękniej". Półżartobliwy ton w dyskusji kudłatych z łysymi jest powszechny. Ci, których czupryna bujna jest jak u Taramisa, celtyckiego boga piorunów i burzy, żartują: "Kto kudłaty, ten bogaty", zaś ci z głową jak kolano ripostują: "Długie włosy, krótki rozum", co znajduje potwierdzenie w wynikach Narodowego Testu Inteligencji, gdzie łysi wykazali się ponadprzeciętną inteligencją (104,7 wobec średniej 100), i pytają: "Widział ktoś kiedyś łysego barana?".
Kariera łysego
Żarty na bok. Łysina rzeczywiście może wpływać na przebieg kariery – choć prawdopodobnie głównie dlatego, że sami łysi w to wierzą. Według CBOS, aż 90% Polaków uważa, że wygląd zewnętrzny ma kolosalne znaczenie w życiu osobistym, a 92% – że w zawodowym. Bujna czupryna bardzo wpływa zarówno na pozytywną samoocenę, jak i na to, jak postrzegają nas inni. Testy psychologiczne dowodzą, że łysych postrzega się jako starszych i mniej atrakcyjnych fizycznie. W amerykańskich badaniach sądowych, dotyczących podejmowania przez ławników decyzji winny-niewinny, olbrzymią rolę odgrywa atrakcyjność oskarżonego. Łysy na pewno miałby mniejsze szanse na przychylny wyrok. Z drugiej jednak strony, jak wynika z badań CBOS, tylko 24% kobiet uważa, że ideał mężczyzny powinien mieć piękne włosy. Wiele nagich czaszek działa na kobiety jak magnes i nie są to tylko łysiny herosów kina, takich jak Bruce Willis, Laurence Fishburne, a z rodzimego podwórka Piotr Fronczewski czy Marek Walczewski. Przemysław Saleta, który, choć nie musi,
goli głowę, mówi: – Bardziej się podobam sobie i innym bez włosów, niż gdy nosiłem długie włosy, około 1,5 cm. Tak samo mówi Andrzej Mleczko: – Golę się codziennie żyletką. Uważam, że jestem wtedy przystojniejszy.
Na atrakcyjność panów pozbawionych owłosienia wpływają być może legendy o libido gładkoczaszkich mężczyzn. – Łysi są podobno sześciokrotnie bardziej sprawni seksualnie – podkreśla Leszek Mazan. Seksuolodzy nie potwierdzają tak prostego przełożenia na aktywność erotyczną, zaznaczają jednak, że jest w tym wiele prawdy. – Nie każdy łysy jest supermanem, choć wszyscy łysi panowie, których znam, są bardzo aktywni seksualnie – przyznaje seksuolog, dr Zbigniew Liber. – Natomiast dowiedzione jest, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety z podwyższonym poziomem męskich hormonów są aktywniejsi i fizycznie, i intelektualnie, bo androgeny aktywizują człowieka. Ludzie o podwyższonym poziomie hormonów lub większej wrażliwości na nie łatwiej wchodzą w interakcje z płcią przeciwną, także seksualne. Jednak nie każdy łysy z tym się zgadza. – Nigdy nie zauważałem nadmiernego zainteresowania kobiet – mówi Jerzy Urban. Uwagę przyciąga się raczej fryzurą, a nie jej brakiem, więc łysi pewnie działają na kobiety swoimi innymi
przymiotami. Gdyby łysina działała na kobiety, wszyscy chodzilibyśmy ogoleni na zero – dodaje.
Łysi – a także łyse – na pewno mogą osiągać wiele w sporcie. – Łysy w sporcie może więcej, bo jest szybszy – tłumaczy Grzegorz Lato. – Akurat nie w futbolu, ale np. pływacy czy tenisiści sami często się golą, by osiągać lepsze wyniki.
Najsławniejszym łysym sportowcem jest Andre Agassi, który na pokazywaniu swojej łysej głowy w reklamach zarobił zapewne więcej niż na korcie. Łysa głowa daje przewagę nie tylko w lekkiej atletyce czy pływaniu, ale i w sportach walki.
– W boksie w czasie sparingu smaruje się głowę wazeliną, by ciosy się "ześlizgiwały". Dlatego praktyczniej nie mieć włosów – uważa Przemysław Saleta, który od wyjazdu na Florydę goli głowę. – Nawet próbowałem się przemóc i zapuścić włosy, ale tak jest po prostu wygodniej.
Zmienia się także udział łysych w mediach. – Dziesięć lat temu, gdy przymierzałem się do zostania prezenterem telewizyjnym, na castingu pojawiły się wątpliwości, czy łysy może być w telewizji. Dzisiaj nikt nad tym się nie zastanawia – mówi Piotr Kuciński.
Gorzej jednak z polityką – choć zależy, w jakim kraju łysy planuje karierę. By być prezydentem Rosji, trzeba być łysym, jeśli poprzednik miał włosy – napisał swego czasu Tomasz Lis, dowodząc, iż w Rosji owa reguła przemienności ma już 120 lat: W 1881 r. łysiejący car Aleksander III przejął władzę od swojego owłosionego ojca. Car Mikołaj II – z włosami, Lenin – łysy, Stalin – owłosiony, Chruszczow – łysy, Breżniew – owłosiony, Andropow – niemal łysy, Czernienko – owłosiony, Gorbaczow – łysy, Jelcyn – z włosami, Putin – łysy. W Ameryce rzecz ma się zgoła inaczej. Od wojny jedynym wybranym prezydentem z czołem do karku był Eisenhower.
W Polsce swego czasu krążyła anegdota prof. Krzysztofa Skubiszewskiego, byłego ministra spraw zagranicznych, który tłumaczył, że "łysy ambasador źle świadczyłby o kondycji ekonomicznej państwa". Takie żartobliwe stwierdzenia mają przełożenie na rzeczywistość. Nie jest jednak źle – o czym świadczą choćby kariery polityczne łysych premierów. Wprawdzie było ich tylko trzech, licząc od dwudziestolecia międzywojennego, jednak sumując czas rządów dwukrotnie wybieranego Walerego Sławka, dwukrotnego premiera Józefa Cyrankiewicza oraz Józefa Oleksego, łysi byli premierami przez ok. 27 lat. Brak włosów był także cechą rozpoznawczą prezydenta Gabriela Narutowicza i naczelnego wodza, marszałka Rydza-Śmigłego, a także współpracownika premiera Piłsudskiego, ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, twórcy polityki równego dystansu wobec Berlina i Moskwy. Poseł Dziewulski uważa nawet, że w polityce łysy ma przewagę. – Łysy może więcej, bo jest bardziej widoczny na tle włochatych. Zwraca na siebie uwagę, a to bardzo ważne.
Oczywiście, o ile ma kształtną czaszkę – zastrzega. Zdaniem Jerzego Urbana, łysy w biznesie i polityce może więcej. – Bo poświęca mniej czasu na czesanie, fryzjerów i tak dalej. W związku z tym ma więcej czasu na karierę.
Śledząc rankingi najbogatszych Polaków, trudno jednak z tym się zgodzić. Jedynie 20% z nich to łysi. – Wcale nie poświęca się mniej czasu na pielęgnację! – zaprzecza Piotr Kuciński. – Trzeba wybierać odpowiednie szampony, by nie zrobił się łupież, a co kilka dni doprowadzać się golarką do stanu perfekcyjnej łysości.
Polska Partia Łysych nigdy nie została zarejestrowana, choć na spotkaniach Rady Błyskotliwych – zarządu ruchu – oraz na parteitagach były takie propozycje, a Zakole Młodych – nie całkiem jeszcze gołogłowa część ruchu – proponowało stworzenie klubu parlamentarnego. – Ruch jest żartobliwą formą protestu – mówi Leszek Mazan, który postawił sobie za cel podnoszenie u łysych wiary w siebie. Kiedy jakiś łysy sportowiec wygra, otrzymuje depeszę gratulacyjną od PPŁ. Bo łysych trzeba wspierać – twierdzi Mazan.
Znak firmowy z gołej głowy
Podczas gdy dawniej łysina była niemal wyłącznie kwestią dermatologii, dziś bardzo często jest częścią życiowej filozofii. Współczesna łysa głowa ma całkiem inne przesłanie niż kiedyś: odzwierciedla luz właściciela, jego zainteresowania Dalekim Wschodem czy aktywny tryb życia. Nawet określenie "łysa śpiewaczka" zmieniło znaczenie. W ślad za Grace Jones poszły Sinead O'Connor, Kora Jackowska, Kasia Nosowska czy wokalistka Skin z zespołu Skunk Ananzie. Tak samo Jerzy Urban, Stanisław Tym czy Andrzej Mleczko z gołej głowy uczynili swój znak firmowy. O tym, że naga czaszka to wizytówka, jest też przekonany Grzegorz Lato, który, choć namawiany przez znane firmy, nigdy się nie zgodził na przeszczep. – Na boisku nigdy nie miałem przezwiska związanego z łysiną, ale uważam, że jest ona moim znakiem firmowym – przekonuje. Nie ma racji, bo w Ameryce Łacińskiej wciąż pamiętają znakomitego piłkarza jako muy rapido Polacco sin pelo – szybkiego Polaka bez włosów. Jerzego Urbana w młodości przezywano "Łysy": – Jestem jednak
zdania, że to połączenie wielu innych fragmentów mojej urody sprawia, że jestem rozpoznawalny. Kiedy oglądam filmy, często mylą mi się bohaterowie, tak są do siebie podobni. Mnie nawet od tyłu rozpoznają na zdjęciu dwuletnie dzieci. Coraz modniejsze są fryzury tuż przy skórze. – Często widzę mężczyzn specjalnie ogolonych, mimo że mają mocne włosy – mówi poseł Dziewulski, który zarzeka się, że bezbłędnie odróżnia prawdziwych łysych od podszywających się. Z tego powodu wątpliwe wydaje się gołogłowie posła Jana Rokity. – Podejrzewam, że gdyby nastała moda na długie włosy, okazałoby się, że udaje i wcale nie jest łysy – mówi Leszek Mazan.
Karolina Monkiewicz-Święcicka
konsultacja: dr Magdalena Brajczewska, szefowa Centrum Dermatologicznego Dermedica
Włos może wypaść z każdego powodu
Przyczyn wypadania włosów jest bez liku. Mężczyźni są „prostsi” w diagnozie. W zasadniczej części ich łysienie jest androgenowe: spowodowane hormonami męskimi.
Wypadanie włosów może być efektem pewnych schorzeń, np. kolagenoz – chorób tkanki łącznej. Przyczyną wypadania włosów może być przebycie chorób infekcyjnych, związanych z wysoką gorączką i zatruciem organizmu, nawet zwykłej grypy.
Częstą przyczyną są leki: nasercowe, przeciw krzepliwości krwi, nadciśnieniowe, na zaburzenia związane z chorobami tarczycy, cytostatyczne – w przypadku nowotworów, leki immunosupresyjne. Plerezę można stracić od długotrwałego nadużywania leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Choć w przypadku łysienia polekowego często jest to proces odwracalny.
Wypadanie włosów może się wiązać również z zatruciem organizmu: rtęcią, ołowiem, arsenem, talem. Można zrobić specjalistyczne badanie składu mikroelementów we włosie, bo jego wyniki odzwierciedlają stan całego organizmu. Badanie takie obejmuje ponad 20 pierwiastków, zarówno tych niezbędnych, jak i toksycznych.
Przyczyny wypadania włosów mogą też być czysto mechaniczne. Szczególnie u dzieci zdarza się trichotilomania – wyrywanie sobie włosów na tle nerwowym. W ten sposób dzieci mogą bowiem odreagowywać stresy.
Częstą przyczyną, a dosyć rzadko braną pod uwagę przez lekarzy, jest łojotokowe zapalenie skóry, o którym zwykle pacjent nawet nie wie. Jednym ze skutków może być łupież, czyli złuszczanie pozapalne. Łojotokowe zapalenie skóry ma pochodzenie grzybicowe, można je leczyć zwykłymi szamponami przeciwłupieżowymi. Jednak zbyt częste, czasem codzienne mycie głowy takimi środkami może pogorszyć sytuację, ponieważ środki przeciwgrzybiczne, a tak właśnie działają szampony przeciwko łupieżowi, mogą podrażniać skórę głowy i zamiast poprawy – spowodować nasilenie objawów.
Bardzo często obecnie zdarza się tzw. łysienie plackowate: może dotyczyć części głowy, całej głowy albo pach, brwi czy owłosienia łonowego. Łysienie plackowate to koliste powierzchnie pozbawione włosów. Ten typ łysienia może być warunkowany stresem i dotyczyć zarówno mężczyzn, jak i kobiet oraz dzieci. Trudno je wyleczyć, wymaga to zwykle intensywnej kuracji. Stres bardzo rzadko powoduje wypadanie włosów.
Włosy są słabsze, gdy dokuczają nam cukrzyca, choroby przewodu pokarmowego, żółtaczka czy inne zakaźne. Złe odżywianie raczej nie powoduje łysienia. Włosy nie wycierają się też od noszenia kapeluszy i częstych zabiegów fryzjerskich, choć można je przez to osłabić.
"Opium, chrzan, gołębie odchody i buraki – zetrzeć, rozsmarować na głowie i... czekać na efekty", radził ojciec medycyny, Hipokrates. W starożytnym Egipcie mielono łapy psa z daktylami, gotowano mieszankę w oleju i smarowano tym głowę. Medykom nie brakowało inwencji – łysiejącym zalecano stosowanie magnetycznych szczoteczek czy... stanie na głowie. Tysiące lat ziołolecznictwa nie doprowadziło jednak do znalezienia skutecznych środków. Poseł Jerzy Dziewulski pod koniec lat 80. smarował głowę sokiem z rzepy. – Piecze, cuchnie i... nie skutkuje – narzeka – potem przerzuciłem się na węgierski specyfik Banfi Hajszesz, który znało całe moje pokolenie łysiejących. Też bez skutku.
Dr Ciesielska wylicza:
– Wskazane jest stosowanie preparatów ogólnie wzmacniających, zawierających witaminy, wyciągi ziołowe, białka oraz nacieranie skóry głowy lekami rozszerzającymi naczynia krwionośne mieszka włosowego i pobudzające tworzenie nowych komórek.
Szampony lecznicze działają przez krótki czas i w skórę może wniknąć tylko znikoma ilość czynnika aktywnego, poza tym detergenty dość skutecznie spłukują go ze skóry głowy. Najpopularniejsze są serie (zestawy szampon, balsam i lotion) firm Klorane, Niskim, Ducray i Vichy. Cena zestawu to ok. 50-150 zł. – Uniwersalne i superskuteczne szampony przeciwko wypadaniu włosów nie istnieją – przestrzega dr Brajczewska.
Leków na łysinę jest bez liku. Najpopularniejsze, najczęściej polecane przez dermatologów są dwa składniki: finasteryd i minoksidil, choć trzeba pamiętać, że wszystko zależy od przyczyn wypadania włosów. Kobietom najczęściej poleca się minoksidil, który wymaga cierpliwego, ciągłego używania w celu utrzymania uzyskanej poprawy. Zawierają go m.in. ampułki firmy Vichy, a także polski Loxon i zagraniczne płyny Regaine i Piloxidil. Ceny tych leków wahają się od 35 (Loxon) do 160 zł (Regaine). Finasteryd skutecznie leczy łysienie androgenowe u mężczyzn. Kobiety nie mogą go przyjmować: – Obserwuję u pacjentów odrost włosów – mówi dr Brajczewska – po około dwóch latach nieprzerwanego zażywania, a po sześciu miesiącach zaprzestanie wypadania. Koszt kuracji finasterydem to około 200 zł miesięcznie.
W tej chwili hitem jest mezoterapia. Polega ona na ostrzykiwaniu skóry głowy preparatami, takimi jak dexpanthenol, biotyna czy minoksidil lub preparaty mikroelementowo-witaminowe, aminokwasy, które mają pobudzić włosy do odrastania. W założeniu ma ona być skuteczniejsza, niż gdy te same substancje po prostu wciera się w skórę głowy. Zabieg kosztuje ok. 150 zł i trzeba go powtarzać. Czy przynosi efekty? – Tego jeszcze nie wiadomo, ale już dziś mnóstwo zainteresowanych umawia się na kurację – zdradza dr Brajczewska.