Ile tego rzeczywiście było, 18 tys. dolarów czy 25 tysięcy? Piłkarz Hugo Ayala, który twierdzi, że gotówkę przekazywał, przyznaje się, że wziął sobie "za drogę" 4 tys., a 18 tys. dał jednemu z Polaków. Według innej wersji pośrednikiem był Hector Rial ze sztabu szkoleniowego Argentyńczyków. On z kolei miał przekazać anonimowemu (?) Polakowi 25 tys.
W takich sprawach nikt nikomu nie udowodni ile pieniędzy po drodze zmieniło właściciela, ale w Polsce największe zainteresowanie wzbudza nie tyle wysokość kwoty, co nazwisko piłkarza, który kasę wziął i się nie podzielił.
Grzegorz Lato, który spotkał się w Meksyku z Ayalą i od niego dowiedział się, kto i ile miał zagarnąć do własnej kieszeni, powiedział, iż nigdy publicznie tego nazwiska nie ujawni.
Tymczasem tajemnicę rozwiązali sami Argentyńczycy, którzy na łamach dziennika sportowego "Ole" podali nazwisko byłego legionisty, piłkarza związanego niegdyś z Krakowem i Garbarnią, Roberta Gadochy.
Na łamach gazety pojawiła się również sugestia, że Gadocha i jego tłumacz, człowiek spoza reprezentacyjnej ekipy, nie podzielili się pieniędzmi z resztą Polaków. Gadocha w tej sprawie na razie woli milczeć, znalazł się poza zasięgiem polskich mediów.
Ale nawet ta afera nic nie ujmuje ówczesnym osiągnięciom Polaków, co najwyżej jeden człowiek został odsunięty na margines życia "Orłów" Górskiego. (PAP)