Lustracja Karkoszy umorzona
Sąd Lustracyjny umorzył proces działacza podziemia z PRL Henryka Karkoszy, który chciał oczyszczenia z zarzutu, że był agentem SB.
Osoby, które nigdy nie pełniły funkcji
publicznej, bądź na nią nie kandydowały, nie mają możliwości
należytej ochrony prawnej w przypadku pomówienia o współpracę z
tajnymi służbami PRL - przyznał Sąd Lustracyjny po umorzeniu autolustracji działacza podziemia z PRL Henryka Karkoszy.
24.11.2005 | aktual.: 24.11.2005 14:34
Sąd umorzył sprawę powołując się na ubiegłotygodniową uchwałę Sądu Najwyższego, że nie można wszczynać procesu lustracyjnego osoby, która nie pełni funkcji publicznej w rozumieniu ustawy lustracyjnej, nie pełniła jej, bądź na nią nie kandyduje. Karkosza nigdy nie pełnił tych funkcji.
Sędzia Zbigniew Kapiński powiedział po ogłoszeniu orzeczenia, że od ustawodawcy zależy, czy osoby nie pełniące funkcji publicznych mogłyby jednak podlegać lustracji w przypadku pomówienia o agenturalność.
Adwokat Karkoszy, mec. Jan Widacki, zapowiedział już apelację, podkreślając, że orzeczenie oznacza nierówność wobec prawa - osoby, które kiedykolwiek pełniły funkcje publiczne mają prawo do autolustracji, a pozostali nie. Także Rzecznik Interesu Publicznego nie wyklucza apelacji.
52-letni Karkosza - szef zasłużonej podziemnej Oficyny Literackiej - wystąpił do sądu, by oczyścić się z zarzutu, który w 2004 r. postawili mu na podstawie przekazanych im akt Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) jego dawni koledzy z krakowskiej opozycji z lat 70. (m.in. Bronisław Wildstein i Bogusław Sonik).
Według nich Karkosza miał być agentem o kryptonimie "Monika". Także IPN uznał go za agenta. Podczas trwającego od lutego procesu Karkosza zeznał, że IPN pomówił go, iż był tajnym współpracownikiem.