Łukaszenko gra jazz
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" umówiła się
z Łukaszenką na rozmowę. Właśnie skończył grać amerykańskiego
bluesa. Zszedł ze sceny i zapalił papierosa.
"Dla mnie to normalne, wszyscy tak reagują na moje nazwisko" - mówi Denis Łukaszenko, muzyk białoruskiego kwintetu Stoptime. "Czasem tylko na granicy celnik podchodzi, zagląda w papiery i jak widzi nazwisko, przepuszcza bez dalszych pytań" - dodaje gazecie pianista - "czasem ktoś żartuje sobie, że na koncercie grał dla niego sam Łukaszenko".
"Przez 7 ostatnich lat pracuję za granicą, głównie w Polsce i Niemczech jako muzyk" - opowiada całkiem dobrą polszczyzną Denis Łukaszenko. "I wszędzie ludzie reagują tak samo, Kiedy prezenter zapowiada: "... na pianinie gra Łukaszenko ..." wybucha salwa śmiechu. Już się do tego przyzwyczaiłem. Przecież nazwiska nie zmienię, no bo jak? - dodaje z uśmiechem. Na wszelki wypadek jazzman natychmiast wyjaśnia dziennikowi: "Nie jesteśmy rodziną".
Białoruscy muzycy sami niespecjalnie interesują się polityką. Wiedzą, że Białorusini i Polacy w Grodnie mają konflikt, jednak dla nich nie ma to żadnego znaczenia. Świetnie mówią po polsku, niektórzy członkowie zespołu mają w swoich rodzinach Polaków. "Dla nas najważniejsza jest muzyka" - mówi Siergiej Adamowicz, gitarzysta basowy. "Na nasze koncerty przychodzą wszyscy, bez względu na narodowość, poglądy polityczne czy zasobność portfeli. Po prostu ta muzyka jest uniwersalna - dodaje "Słowu Polskiemu Gazecie Wrocławskiej". Jego zdaniem jazz jednoczy i likwiduje podziały, a politykę zostawić należy politykom. (PAP)