Łowy na Nałęcza
Chce się mnie pozbyć "grupa trzymająca
władzę" - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Tomasz Nałęcz, szef
sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina.
16.09.2003 | aktual.: 16.09.2003 06:19
Trzy różne pisma w poniedziałek doniosły, że jest w tej sprawie nowa afera. Żona Tomasza Nałęcza jest jednym ze współautorów projektu ustawy o RTV, więc Nałęcz, który zataił to przed Sejmem, winien ustąpić. Przypadek? - docieka gazeta.
Profesor Nałęcz nie ma wątpliwości. Stwierdza: "Znalazłem się na celowniku grupy trzymającej władzę. Inaczej nie mogę zinterpretować niemal jednobrzmiącego pytania trzech różnych dziennikarzy z trzech tytułów, które ktoś podsunął dziennikarzom. A cel był prosty - zdyskredytowanie mnie. Być może imperium (czyli "grupa trzymająca władzę") miało nadzieję, że odejdę z komisji. Ale przeholowali. Bo gdyby podpowiedzieli jednemu dziennikarzowi...Trzem - to już przesada. To obnażyło intrygę imperium" - powiada szef sejmowej komisji śledczej.
Czy Pan zidentyfikował grupę trzymającą władzę? - pyta "GW". "Nasz materiał dowodowy układa się w logiczną całość tylko pod warunkiem, że Rywin miał wspólników. Imperium poczuło się zagrożone. Było przekonane, że jako przedstawiciel lewicy wstrzymam się z ujawnieniem świństwa ludzi lewicy z powodu źle pojmowanej solidarności. A ja uważam, że moim psim obowiązkiem jest to ujawnić właśnie dlatego, że jestem człowiekiem lewicy" - mówi w rozmowie z gazetą Tomasz Nałęcz.
Szef sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina odniósł się też na łamach "GW" do oświadczenia Aleksandry Jakubowskiej, złożonego na konferencji prasowej w poniedziałek, w którym podważyła zeznania dziennikarki PAP Anny Wojciechowskiej. Wynika z nich, że Aleksandra Jakubowska w marcu 2002 r. początkowo twierdziła, że usunięcie słów "lub czasopisma" z projektu ustawy o RTV dokonało się za zgodą rządu (co było nieprawdą), a gdy media podniosły alarm, Jakubowska zaczęła utrzymywać, że to błąd techniczny.
Zdaniem Tomasza Nałęcza: "Zeznania dziennikarki PAP brzmią wiarygodnie. Przekonująco wyjaśniła powody, dla których pamięta tamtą sytuację. A pani minister nie pamięta. Oświadczenie Jakubowskiej utwierdza mnie w przekonaniu dla wersji Wojciechowskiej".