PolskaŁowcy skór ze Słupska

Łowcy skór ze Słupska

Pracownicy słupskiego szpitala sprzedawali
informacje o zgonach pacjentów. Prokuratura umorzyła jednak
śledztwo, bo nie udało jej się znaleźć winnych, pisze "Głos
Pomorza".

05.07.2005 | aktual.: 05.07.2005 07:10

Prokuratorzy i policjanci ustalili, że przynajmniej sześć razy informacje o zgonach pacjentów wyciekły ze szpitala do jednego z miejscowych zakładów pogrzebowych. Za każdym razem jego pracownicy byli w domach rodzin zmarłych szybciej niż oficjalna informacja o zgonie.

Prowadzący śledztwo przesłuchali kilkadziesiąt osób, pracowników szpitala i pogotowia. Zdaniem policjantów informacje ze szpitala mogły wyciekać z różnych źródeł i od kilku osób pełniących dyżury w różnym czasie. Podczas śledztwa sprawdzano bilingi, które potwierdziły kontakty z zakładem pogrzebowym, ale nie wskazały osób za to odpowiedzialnych.

Doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników złożył dyrektor szpitala po tym, jak przyszli do niego na skargę bliscy zmarłych pacjentów. - Gdy tylko dotarła do mnie skarga zawiadomiłem prokuraturę - mówi Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala. - Osobiście uważam, że pracownicy szpitala nie dopuścili się czegoś takiego. Myślę, że informacje wyciekały na linii transportu, ale nie potwierdziło tego śledztwo. Od tamtej pory nie dotarły do mnie żadne sygnały o sprzedawaniu informacji o zgonach. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)